W bydgoskim klubie jest trzech juniorów z szansami na starty w meczach ligowych. Dzięki czemu nabierają ogromnego doświadczenia, co jest ważne przy założeniu startów w ekstralidze w przyszłym roku.
Adamczak się doczekał
Rywalizacja, choć zwykle wychodzi na dobre, w przypadku Polonii budzi jednak konflikty.
Pierwszym był "bunt" Damiana Adamczaka, który domagał się powołania do składu. Jego menedżer punktował błędy i słabe wyniki niektórych z polonistów i zapewniał, że Adamczak poradziłby sobie lepiej. Junior się wreszcie doczekał: wystartował w meczu w Łodzi. Spisał się na tyle dobrze, że zapewnił sobie miejsce w składzie na szlagierowe spotkanie Polonii ze Startem Gniezno. O miejsce drugiego młodzieżowca na niedzielny mecz walczyli Mikołaj Curyło i Szymon Woźniak. Obaj obniżyli nieco loty po dobrym początku sezonu. Decydująca miała być zatem postawa w Młodzieżowych Drużynowych Mistrzostwach Polski. Turniej w Lesznie (odbył się w tym tygodniu) poloniści wygrali, a najskuteczniejszym z nich był Curyło.
Jak się dowiedzieliśmy, wczoraj usłyszał od menedżera Roberta Sawiny, że w meczu ze Startem jednak nie pojedzie. Ta decyzja wzbudziła protesty młodzieżowca.
Czy zasady ustalania składu na kolejne mecze są jasne? Według naszych rozmówców nie do końca. - Niektóre decyzje menedżera są niezrozumiałe dla zawodników - przekonuje anonimowo osoba związana z klubem. - Może wpływ na to mają osobiste sympatie, może coś innego. Robert Sawina powinien jasno określić, jaki element jest decydujący. Przez niedomówienia, atmosfera w drużynie może się popsuć. A przed Polonią decydująca walka o awans.