Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Warownia w Człuchowie - świadek wielu miłosnych i historycznych dramatów

BARBARA ZYBAJŁO-NERKOWSKA [email protected] tel. 52 396 69 35
Na zamku w Człuchowie powitają turystę nie chlebem i solą, ale... słodkościami
Na zamku w Człuchowie powitają turystę nie chlebem i solą, ale... słodkościami archiwum
Stare podziemia przyprawione szczyptą niezwykłości to doskonały wabik na turystę. Lubią tu robić swoje zdjęcia ślubne młode pary, zaglądają mieszkańcy. A do maja na zamek przeprowadzić się ma człuchowskie muzeum. Będzie się można nawdychać atmosfery niezwykłości i legendy.

Od 2 maja zbiory człuchowskiego muzeum będzie można zwiedzać na zamkowym wzgórzu - głównie w byłym kościele poewangelickim, przylegającym do wieży. Przeprowadzkę zaplanowano na kwiecień. - Na poddaszu prezentowane będą wystawy stałe, a w piwnicy - czasowe - mówi Krzysztofa Monikowska z Muzeum Regionalnego w Człuchowie. - Przed nami dużo pracy, bo choć z pozoru może się wydawać, że nie mamy wielu eksponatów, to jednak nasze magazyny są pełne.

Wszystko trzeba będzie spakować i przewieźć, a później robotę zacząć od nowa. Na wypakowanie staroci czas jest tylko do 2 maja, bo w tradycyjny długi wiosenny weekend muzeum ma już stać otworem dla zwiedzających.

Przeczytaj również: Człuchów. Zamek, place zabawa, mini zoo

Winda do nieba

Na zamku w Człuchowie powitają turystę nie chlebem i solą, ale... słodkościami
(fot. archiwum)

Miasto wydało ogromne pieniądze na modernizację parku, wieży i zamkowego wzgórza. Ponad osiem milionów złotych włożono w mury głównie dzięki unijnym dotacjom. Zamek dostosowano do norm XXI wieku, jest więc tam winda, którą można się dostać na wieżę widokową, zamontowaną na szczycie krzyżackiej warowni, której budowa zaczęła się w 1320 roku. Zwiedzając muzem, będzie można zajrzeć także do zrewitalizowanego parku, który wabi pięknymi ścieżkami, biegnącymi w głąb zamkowego parku.

Mało kto wie, że z miejsca, które niegdyś było główną bazą postojową dla rycerzy zmierzających na największą bitwę średniowiecznej Europy, tak naprawdę nie zostało nic. Powstała na półwyspie Jeziora Człuchowskiego budowla początkowo otoczona była z wszystkich stron fosą. Po Krzyżakach znalazła się w rękach polskich starostów, a trudny do zdobycia przez całe wieki zamek pokonała dopiero decyzja Fryderyka Wihelma II. To właśnie on zezwolił, aby z cegieł zamkowych odbudowano miasto po pożarze, który całkowicie strawił Człuchów w 1786 i 1793 roku. Z zamku pozostała jedynie wieża, której nie dało się rozebrać. Kościół poewangelicki, który stoi na zamkowym wzgórzu i przylega do wieży, to twór z 1925 roku.

W piwnicach zbiory. A może i skarby?

Największe emocje budziły oczywiście piwnice, w których Krzyżacy umieścili magazyny, kuchnię, piekarnię, system grzewczy i browar, ale ludzka wyobraźnia Bursztynową Komnatę i zrabowane przez Niemców dzieła sztuki, a także skarby zbójów Maternów, bo Człuchów niczym czeski Ilczyn, też ma swojego rozbójnika, chociaż wcale nie tak dobrotliwego jak bajkowy Rumcajs.

Banda Maternów istniała naprawdę, zachowały się po niej ślady w historycznych źródłach, bo Grzegorz i Szymon Maternowie na przełomie XVI i XVII wieku za doznane krzywdy wypowiedzieli wojnę Gdańskowi i bezlitośnie łupili tamtejszych kupców. Ich działalność wspierała szlachta, która miała zastrzeżenia do polityki prowadzonej przez miasto, a bandyci - ubrani niczym ludzie Robin Hooda, grasowali po gościńcach prowadzących do powiatu człuchowskiego. Maternowie tak się rozzuchwalili, że trzykrotnie napadali na Gdańsk, usiłując podpalić miasto.

Grzegorz - podobnie jak Robin Hood, skończył na szubienicy, a jego brat Szymon, schwytany przez gdańszczan, zabrał się za pisanie pamiętników, ale niedługo potem powiesił się w celi. Czy zdradził komuś miejsce ukrycia ogromnego majątku? Nie wiadomo, ale złoto gdzieś przecież ukryć musieli.

Czytaj też: W Chojnicach nie dość chuchamy na zabytki?

Sporo emocji budzą też lochy zamkowej wieży - zbudowane kielichowo mają kryć największy zaginiony skarb II wojny światowej - Bursztynową Komnatę, bo właśnie jednym z miejsc jej ukrycia po wywiezieniu z Królewca miał być Człuchów. Poszukiwania nic nie dały, ale garść faktów jest bezsporna - byli świadkowie, którzy widzieli, jak nocą, na kilka dni przed wejściem do miasta Rosjan, przywieziono pod zamkową wieżę tajemnicze skrzynie. I może było w nich tylko archiwum gestapo, ale co, jeśli złożono tam Komnatę? Podobno czterech byłych żołnierzy Wehrmachtu odwiedziło po wojnie Człuchów i nie kryli, że pełnili wartę wtedy, gdy na podzamcze wjechały samochody, więc historia o wypełnionych po brzegi ciężarówkach nie jest fikcją. Tylko co w nich było, skoro lochy już spenetrowano?

Tajemnica goni tajemnicę. Prawda czy legenda? Odwiedzając muzeum w nowym miejscu, miejmy świadomość, że mury przez wieki oddychały tajemnicami.

Jeśli coś wyjdzie na światło dzienne, to przypadkiem. Jak zwykle.

Wiadomości z Chojnic

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska