https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Warto zajrzeć do Kurzej Stopy i poczuć francuskie klimaty

Maria Eichler
Na wernisaż wystawy Martyny Lemańczyk i Kazimierza Lemańczyka  przyszli nie tylko dorośli. A dzieci żywo reagowały...
Na wernisaż wystawy Martyny Lemańczyk i Kazimierza Lemańczyka przyszli nie tylko dorośli. A dzieci żywo reagowały... Maria Eichler
W ubiegłym tygodniu otwarta, będzie czynna do końca listopada. I warto wejść do Kurzej Stopy, by zobaczyć prace Martyny Marii Lemańczyk i jej ojca Kazimierza Lemańczyka.

Wystawa „Normandia, Bretania...” powstała specjalnie na XXII Dni Kultury Francuskiej i z okazji 30-lecia Chojnickiego Towarzystwa Polsko-Francuskiego. Są na niej zdjęcia Martyny Lemańczyk i obrazy, w różnych technikach, jej ojca. Wszystko we francuskich klimatach, choć dalekie od standardowej kliszy skojarzeń.

Bo ani fotografka nie produkuje sentymentalnych widoczków odwzorowujących świat wokół niej, ani malarz nie stara się dochować realistycznej wierności detalom. Jak sam mówi, interesuje go raczej coś w rodzaju syntezy - tego, co zapamiętał, poczuł, co było inspiracją do sięgnięcia po pędzel i sztalugi.

ZOBACZ: Tyle zarabiają Polacy za granicą [STAWKI]

Martyna Lemańczyk, która Francję poznawała już jako dziecko, teraz mieszka w Paryżu i na co dzień chłonie atmosferę tego kraju. Jest polonistką, ale na pograniczu, bo interesuje się też literaturą francuską i czeską, bada zagadnienia związane z awangardą. Jest tłumaczką, podyplomowo zrobiła także historię sztuki, a z tej racji miała swój udział w kuratorskiej pieczy nad wystawą.

- Chciałam ją zbudować na kontraście pomiędzy moimi na ogół czarno-białymi fotografiami a kolorem obrazów mojego ojca - tłumaczy artystka. - Ale też nasze prace w jakiś sposób jednak się uzupełniają... Wchodzą w w dialog. Zdjęcia robię starymi aparatami, pozwala mi to na uzyskanie różnych dziwnych efektów... Ale staram się nawet banalnym przedmiotom nadać jakiś poetycki wymiar...

Nie odpowie z marszu na pytanie, kim bardziej się czuje - czy polonistką, czy fotografką. Bo to trudne pytanie. Na pewno w jakiejś mierze te dziedziny gdzieś się stykają, ale Martyna Lemańczyk nie ukrywa, że bardzo ją korci, żeby kiedyś poświęcić się tylko fotografii...

- Malarstwo to nie jest dla mnie odwzorowanie - komentuje Kazimierz Lemańczyk. - Taka kondensacja klimatów i miejsc, które są w głowie, sprawia, że powstają dziwne i ciekawe rzeczy...

Na wernisażu obydwoje byli oblegani, a ci, którzy przyszli na otwarcie wystawy, wychodzili z pięknym prezentem - katalogiem, który jej towarzyszył. Kto chciał, mógł się ustawić w kolejkę po autograf. I pogawędzić jeszcze chwilę...

Jak podkreślił prezes Chojnickiego Towarzystwa Polsko-Francuskiego Czesław Selke, takie wydarzenia wpisują się także w cele stowarzyszenia, bo pozwalają pokazać mieszkańcom artystyczne spojrzenie na regiony Francji - Bretanię i Normandię.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska