Dzisiaj przed sądem w Rybniku stanie 43-letnia Iwona Z., oskarżona o zabójstwo swojego męża Mariusza w mieszkaniu na osiedlu Nowiny (przy ulicy Budowlanych) w Rybniku. Podczas śledztwa policjanci ustalili, że od początku próbowała sprowadzić dochodzenie na fałszywe tropy zapewniając, że doszło do nieszczęśliwego wypadku. Prawie się jej udało...
CZYTAJ KONIECZNIE:
TRAGEDIA W RYBNIKU NA BUDOWLANYCH: ŻONA UGODZIŁA NOŻEM MĘŻA
To była taka dobra, zwykła rodzina...
Śledczy przyznają, że to bardzo nietypowa zbrodnia i motyw do końca nie jest jasny. Nietypowa, bo doszło w niej w normalnej rodzinie, nieźle sytuowanej.
CZYTAJCIE TEŻ:
Druga rozprawa Iwony Z.
- Fajni ludzie, wychowywali córeczkę, już szła do szkoły podstawowej – mówią nam sąsiedzi państwa Z. Mieszkanie dobrze urządzone, telewizor plazmowy.
Ale jednak pojawiły się kłopoty, które doprowadziły do tragicznego finału w dniu 19 czerwca 2016 roku, w nocy z soboty na niedzielę.
- Kobieta przesłuchana została w charakterze podejrzanej. Zeznała, że przygotowała naczynia do zmywarki, trzymała nóż w ręku, wówczas napatoczył się pijany mąż, który potknął się na ten nóż - tłumaczy nam Tadeusz Żymełka, prokurator rejonowy z Rybnika.
Więc uznano początkowo, że doszło do nieszczęśliwego wypadku, kobiecie przedstawiono zarzut niemyślnego spowodowania śmierci, za co grozi tylko 5 lat więzienia. Trudno było z początku podejrzewać kobietę o zbrodnię z premedytacją. W domu nie doszło do jakiejś awantury. W chwili zdarzenia w pokoju obok spała 9-letnia córka państwa Z. i jej rówieśnica, córka sąsiadów. Przesłuchani sąsiedzi nie słyszeli, żeby w mieszkaniu była awantura...
Biegli rozwiali wątpliwości
Także po wypadku kobieta zadzwoniła na pogotowie. Poinformowała, że przypadkiem ugodziła męża nożem, ale sugerowała, a pracowała jako ratownik medyczny, że rana nie jest groźna. Celowo to powiedziała, by karetka się nie spieszyła? W każdym razie, gdy na miejscu pojawiła się ekipa z pogotowia 40-letni Mariusz leżał w kuchni w kałuży krwi. Martwy.
Śledczy ustalili, że kobieta i jej mąż tego dnia sporo wypili. Mąż miał ją zaczepiać, denerwować, szturchać i wtedy... nadział się na nóż. Nowe światło na sprawę rzuciła opinia biegłych przeprowadzających sekcję zwłok i badających mechanikę rany. Okazała się druzgocąca dla podejrzanej. Cios był zadany z ogromną siłą, był bardzo precyzyjny. 16 centymetrowe ostrze praktycznie po rękojeść wbito prosto w serce, przebijając osierdzie, przednią komorę i lewą. 40-latek nie miał szans.
Dzisiaj kolejna rozprawa
– Obrażenia ciała u pokrzywdzonego powstały na skutek czynnego, a nie biernego działania podejrzanej. Cios bowiem zadano z dużą siłą, mało tego sprawczyni trzymała nóż nachwytem i zadała cios z góry na dół, a nie z dołu przypadkowo, jak sugerowała – czytamy w opinii biegłych. Kobiecie zmieniono zarzut na zabójstwo, za co grozi jej już dożywocia. Nie podaje motywu, dalej kategorycznie nie przyznaje się do winy, choć wersji ze zmywarką i przypadkowym nadzianiem na nóż już nie podtrzymuje.
- Teraz nasłania się niepamięcią. Wiadomo, że tego dnia z mężem spożywali alkohol – mówi nam prowadzący sprawę prokurator Sławomir Sola z rybnickiej prokuratury. Kobieta powtórzyła to w rybnickim sądzie dwa tygodnie temu, gdzie rozpoczął się jej proces.
Dzisiaj druga rozprawa przeciwko niej. Jaki mogła mieć motyw? Najbardziej prawdopodobna wersja to kłopoty finansowe. Kobieta nie pracowała, a firma budowlana męża miała kłopoty finansowe i nie wiodło im się najlepiej w ostatnim czasie. To powodowało narastający konflikt.