We wtorek Senat USA zajmie się impeachmentem już byłego amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa.
Demokraci z Donaldem Trumpem wiążą zamieszki na Kapitolu z 6 stycznia tego roku, kiedy to jego zwolennicy wtargnęli do środka siedziby parlamentu i zakłócili proces zatwierdzania wygranej Joe Bidena w wyborach prezydenckich. Na skutek tych wydarzeń zginęło 5 osób.
Przed wybuchem zamieszek Trump wystąpił przed Białym Domem i podczas swojego wiecu mówił między innymi o fałszerstwach wyborczych oraz zachęcał swoich zwolenników, by nie pozwolili na oddanie Ameryki innym.
Demokraci w Izbie Reprezentantów, przegłosowali uruchomienie wobec Donalda Trumpa impeachmentu, zarzucając mu „podżeganie do powstania.” Uruchomienie procesu poparło także 10 republikańskich kongresmenów.
W izbie wyższej parlamentu potrzeba 67 senatorów, by uznać go za winnego. Oznacza to, że do 50-ciu Demokratów będzie musiało dołączyć przynajmniej 17 senatorów z partii republikańskiej.
Gdyby Senat uznał byłego prezydenta za winnego, większością głosów mógłby pozbawić go prawa do obejmowania urzędów federalnych, a tym samym start w następnych wyborach byłby dla niego niemożliwy.
Donald Trump jest pierwszym prezydentem, wobec którego uruchomiono tę procedurę dwukrotnie oraz jest sądzony po zakończeniu sprawowania swojej kadencji.
Prezydent Joe Biden podczas wywiadu z telewizją CBS został zapytany o to, czy zagłosowałby za impeachmentem Trumpa, jeśli zasiadałby w Senacie. - Zrobiłem wszystko, żeby go pokonać, bo uważałem, że nie nadaje się na prezydenta. Wszyscy widzieliśmy, co się stało, gdy tłum najechał Kongres Stanów Zjednoczonych – odpowiedział. - Nie jestem już jednak w Senacie i pozwolę Senatowi podjąć tę decyzję – dodał.
„Nieobliczalne zachowanie”
Prezydent Joe Biden zapytany przez dziennikarkę telewizji CBS o dostęp Donalda Trumpa do raportów wywiadowczych oświadczył, że „nie ma takiej potrzeby. ” Swoją decyzję tłumaczył tym, że jego zdaniem jego poprzednik zachowuje się nieobliczalnie.
- Wolałbym nie spekulować na głos. Myślę jednak, że nie ma potrzeby, by miał dostęp do informacji wywiadowczych. Jaką wartość ma udzielenie mu tych informacji? Jaki on ma w ogóle wpływ, poza tym, że mógłby przez przypadek coś ujawnić – mówił podczas wywiadu prezydent Joe Biden.
Taka decyzja oznaczałaby zerwanie z długoletnią tradycją. Byli prezydenci USA, jeśli o to wystąpili, mieli dostęp do raportów wywiadowczych.
