https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wyrzut sumienia - Cezary Wojtczak dołącza do grona felietonistów www.pomorska.pl

Cezary Wojtczak
Wyrzut sumienia - pod takim nagłówkiem ukazywać się u nas będą felietony Cezarego Wojtczaka, redaktora naczelnego Polskiego Radia PiK, Ambasadora Pomorskiej.
Wyrzut sumienia - pod takim nagłówkiem ukazywać się u nas będą felietony Cezarego Wojtczaka, redaktora naczelnego Polskiego Radia PiK, Ambasadora Pomorskiej. nadesłane
Łyso ci? Takie dyskryminujące mniej owłosionych pytanie zadawałem w dzieciństwie kumplom, gdy chciałem im udowodnić, że ich zachowanie lub poglądy były frajerskie. Dzisiaj to samo pytanie kolebie mi się po głowie, gdy patrzę na reakcje tak zwanych mainstreamowych mediów na temat wygranych wyborów przez Donalda Trumpa. Właściciel słynnej zaczeski sprawił, że owe media po 5 listopada zostały z głupią miną i pytaniem "ALE JAK TO???"

No tak to. Amerykanie wybrali, a wy zaangażowaliście się w tę kampanię jakby to były wybory, od których zależy istnienie planety.

O co mi chodzi? O niezależność. Także od własnych opinii i poglądów. Jeśli nawet nie lubię Trumpa, to jako dziennikarz mam obowiązek być wolnym od własnych przekonań, aby moi odbiorcy otrzymali kontent wolny od ocen. Tymczasem wiele polskich mediów pokazywało 45. prezydenta USA jako idiotę, złoczyńcę i diabła. Nie tak to powinno wyglądać.

Żeby była jasność. Dla mnie Trump na tę chwilę jest politykiem, który swoje dokonania przekreślił przyzwoleniem na atak na Kapitol, ale nie zwalnia mnie to z obowiązku relacjonowania jego kampanii w sposób obiektywny i wyważony. Oczywiście obiektywizm to kategoria czysto filozoficzna, bo nikt nie może być całkowicie obiektywny. A jednak dziennikarze powinni
dążyć do maksymalnego zobiektywizowania przekazu. W moim odczuciu wielu kolegów po fachu co najmniej o tym zapomniało. Walili w Trumpa jak w bęben. Dzisiaj im łyso, bo MAGA pokonała Demokratów.

Widzę jak połykają własne języki, próbując tłumaczyć, że polska racja stanu wymaga, by współpracować z amerykańską administracją bez wzglę­du na to, kto stoi na jej czele. Wcześniej dawali do zrozumienia, że Trump to dziwkarz i oszust, a dzisiaj tłumaczą, że prezydent USA to przecież nasz sojusznik i obrońca demokracji. A było tak głupio pisać i mówić wcześniej? Postawiliście wszystko na jedną kartę i teraz stosujecie klasyczny wycof.

Media nie powinny opowiadać się po żadnej ze stron. Gdy oglądałem przekazy telewizyjne na temat Trumpa, miałem poczucie, że kłamstwo i brak obiektywizmu stały się dla wielu z nich nadrzędną wartością. Czasem drobne szczegóły zdradzać mogą intencje autora. Tak było choćby w przypadku zamachu na potencjalnego prezydenta Stanów Zjednoczonych, gdy część dziennikarzy bagatelizowała to zdarzenie, nazywając je "próbą zamachu na Donalda Trumpa". No nie. To był po prostu zamach. O próbie moglibyśmy mówić, gdyby FBI wpadło do domu Thomasa Matthew Crooksa, zakuło go w kajdanki i wsadziło za kraty, zanim ten oddał strzał podczas wiecu wyborczego w Pensylwanii.

A teraz z innej beczki, choć nadal będzie o mediach. W cieniu ostatniego etapu amerykańskiej kampanii prezydenckiej zarżnięto wolność dziennikarzy "Washington Post". Właściciel gazety, Jeff Bezos, zakazał publikacji artykułu, który miał być wyrazem poparcia dla Kamali Harris. Dlaczego się czepiam, skoro wcześniej wołałem o obiektywizm i bezstronność? Powodem działania Bezosa był strach przed utratą forsy.

Klucz do zrozumienia jego decyzji opublikował "New York Magazine", przypominając, że pięć lat temu Trump skasował wielomiliardowy kontrakt dla Amazona w odwecie za publikacje wymierzone przeciwko niemu. Teraz, krótko przed wyborami, właściciel zaczeski spotkał się z kierownictwem innej firmy należącej do Bezosa, ale również zależnej od administracji rządowej. I krótko potem wspomniany "Washington Post" ogłosił neutralność. Przypadek? Tyl­ko dzieci mogą być tak naiwne. Democracy Dies in Darkness, czyli Demokracja umiera w ciemności. Właśnie takie słowa widnieją pod nagłówkiem będącym tytułem gazety.

Od 36 lat tuż przed wyborami prezydenckimi w USA dziennikarze "WP" publikowali artykuły opowiadające się po stronie konkretnego kandydata. Robili to w oparciu o przytaczane fakty na temat działań i zapowiedzi kandydatów. Teraz zamknięto im gęby. Dla wolności mediów w Stanach to był szok. Żeby była jasność. Amerykanie inaczej pojmują wolność mediów. Dla nich knebel na ustach, to jak dla nas kajdanki na rękach, czyli zamach na podstawy wolności. Ich to naprawdę boli.

I teraz co łączy te dwie historie? Jaki wspólny mianownik dostrzegam pomiędzy zwichrowanym opisem kampanii Donalda Trumpa w niektórych polskich mediach a decyzją Bezosa o wstrzymaniu publikacji czołowej amerykańskiej gazety, która - przypomnę - jako pierwsza opisała Watergate? Brak myślenia i odpowiedzialności za słowo. Jak mam wierzyć mediom, które opisują rzeczywistość w sposób skrajnie nieobiektywny? Kiedy czuję, że ten opis jest wypaczony? Jak przekonać Czytelników, że rzetelnie relacjonujemy wydarzenia, jeśli zakazuje się dziennikarzom takich czy innych publikacji? Może jestem naiwny. Może idealistyczny. Ale tak już mam. I co, łyso mi?

Autor jest redaktorem naczelnym Polskiego Radia PiK w Bydgoszczy. Tezy przedstawione w felietonie są poglądami autora.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Uroczystości w Gnieźnie. Hołd dla pierwszych królów Polski

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska