Weto dla asesorów. Sądy czeka paraliż?

Jeśli parlament nie odrzuci weta prezydenta, wiele sądów czeka paraliż.
Zdaniem głowy państwa przepis jest niezgodny z konstytucją, która prawo powoływania sędziów daje jedynie prezydentowi.

Tymczasem ustawa wprowadza nowy model aplikacji sędziowskich i scentralizowanego kształcenia kadr na potrzeby sądownictwa i prokuratury.
Najgorsze jest to, że ustawa regulowała też problem asesorów sądowych. Asesor to kandydat na sędziego. Musi orzekać przez trzy lata, żeby zostać sędzią. W tym czasie wydaje wyroki.

Trybunał Konstytucyjny uznał, że asesor nie może wydawać wyroków. Dał rządowi czas do maja 2009 roku na rozwiązanie sytuacji. Jeśli nie zdąży, oznacza to, że wiele spraw, w których sądzili asesorzy, będzie musiało zacząć się od nowa. Niektóre wydziały mniejszych sądów będą sparaliżowane, bo to głównie w nich orzekają asesorzy. Zawetowana przez prezydenta ustawa była m.in. odpowiedzią na wyrok Trybunału.

W kraju na 8,5 tys. etatów sędziowskich asesorów jest 1,5 tysiąca. W toruńskim okręgu jest ich dziesięciu, we włocławskim - sześciu. W bydgoskim okręgu asesorskich etatów jest dwadzieścia.

Sędzia Włodzimierz Hilla, rzecznik bydgoskiego Sądu Okręgowego, powiedział "Pomorskiej", że to nie orzeczenie Trybunału spowoduje kłopoty w sądownictwie. Problem tkwi w tym, że ma powstać centralny ośrodek szkolenia, który dopiero po sześciu latach będzie wypuszczał nowych sędziów. A sędziowie odchodzą z zawodu i za chwilę będzie ich zbyt mało.