Wiadukt nad "jedynką" został wybudowany z myślą o Anwilu SA. Chodziło o zapewnienie bezkolizyjnego połączenia terenu zakładów z dwoma nitkami drogi krajowej nr 1. Zdaniem służb miejskich, obiekt ten nigdy nie stanowił elementu niezbędnego dla funkcjonowania "jedynki" i nie spełniał ważnej roli komunikacyjnej. Jego istnienie związane było tylko z usprawnieniem obsługi komunikacyjnej Anwilu SA, co potwierdza fakt usytuowania dojazdu na terenie parkingu stanowiącego własność włocławskiej firmy.
Pięć lat temu Anwil SA przekazał obiekt łącznie z działką miastu. Przekazanie odbyło się na zasadzie jednostronnego zrzeczenia się własności bo na to pozwalały przepisy. Jak podkreśla prezydent Andrzej Pałucki, zrzeczenie odbyło się bez przekazania dokumentacji technicznej i pieniędzy na utrzymanie i konserwację obiektu.
Wiadomo jednak, że już wówczas stan wiaduktu był zły. Opracowana na zlecenie Miejskiego Zarządu Dróg ekspertyza stanu technicznego tej budowli potwierdziła tylko konieczność całkowitego wyłączenia jej z użytkowania.
Na tej podstawie, mając na względzie bezpieczeństwo użytkowników drogi, prezydent Andrzej Pałucki podjął decyzję o zamknięciu obiektu, a następnie jego rozbiórce. Przedstawiciele Anwilu SA próbowali odwieść prezydenta od tej decyzji.
W imieniu własnych i firm współpracujących wskazywali na brak zasadności rozbiórki, twierdząc, że spowoduje ona uciążliwości komunikacyjne
dla kontrahentów oraz pracowników Anwilu SA, którzy także z wiaduktu korzystali, bo to rozwiązanie pozwalało na bezpieczne włączenie się do ruchu na "jedynce".
Prezydent podkreśla, że mógłby zmienić decyzję w przypadku współfinansowania przez Anwil SA oraz inne zainteresowane firmy kosztów ewentualnej przebudowy wiaduktu. - Miasta nie stać na remont, zwłaszcza w sytuacji, gdy są ważniejsze drogi w mieście, które wymagają ogromnych nakładów finansowych - mówi Monika Budzeniusz, rzeczniczka prezydenta.
Co na to włocławski Anwil? Jak powiedział nam wczoraj Włodzimierz Zientarski, rzecznik prasowy firmy, Anwil SA podejmie z miastem rozmowy na temat częściowego współfinansowania remontu wiaduktu. - Uważamy, że obiekt ten powinien być eksploatowany - tłumaczy. I dodaje, że firma od dawna wspiera przedsięwzięcia miasta, które służą rozwojowi inwestycji.
Wygląda więc na to, że to stanowisko Anwilu SA oddali perspektywę rozbiórki. Bo niechciany wiadukt okazuje się potrzebny - umożliwia bowiem i pracownikom, i kooperantom bezpieczne włączenie się do ruchu na zatłoczonej "jedynce".