Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wiadukt przesunięty przez pomyłkę

Dariusz Knapik [email protected] ltel. 52 32 63 144
Na gorąco powstała petycja z żądaniem zmiany lokalizacji wiaduktu na Zosin
Na gorąco powstała petycja z żądaniem zmiany lokalizacji wiaduktu na Zosin sxc.hu
Władza dała im słowo, że w Zosinie stanie wiadukt nad autostradą. I stanął, ale... trzy kilometry dalej. Przez pomyłkę!

Długi łańcuch winnych zaczyna dziedzic Przywieczerski. Gdy w 1928 roku wzniesiono tu szkołę, jej siedzibą była rodowa wieś Przywieczerzyn. Ale dziedzic podzielił dobra między dzieci i tak powstały Janowice, Wandzin, Tadzin oraz Zosin, gdzie stała szkoła. Na urzędowej tablicy jako jej siedziba do dziś figuruje jednak Przywieczerzyn. Faktycznie leży on trzy kilometry dalej, ale o tym wiedzą przecież wszyscy w okolicy i nikomu to jakoś nie wadzi.

Ponad dwadzieścia lat temu były dyrektor szkoły Kazimierz Traczyk chciał w końcu zmienić jej nazwę na Zosin. Ale sprzeciwili się mieszkańcy. Bo oni, jak ich ojcowie, mamy i dziadkowie chodzili do Przywieczerzyna, więc dzieci też będą. Tak chcieli, to teraz cierpią!

Klamka już zapadła

O przyszłej autostradzie mówiono w gminie Lubanie od lat. Jeszcze za czasów ostatniego włocławskiego wojewody Wojciecha Gulina jego podwładni prowadzili tu konsultacje i uzgodnienia z gminną władzą. W Zosinie, Zapomnianowie czy Tadzinie ludzie doskonale pamiętają spotkanie w remizie w Janowicach. Urzędnicy zapewniali, że koło Szkoły Podstawowej w Zosinie będzie wiadukt nad autostradą. Podobnie, jak ówczesny wójt Jerzy Krzyżański.

Burza wybuchła w marcu 2009 roku. Urząd Gminy w Lubaniu rozesłał po wsiach zaproszenia na konsultacje w sprawie autostrady. Na miejscu okazało się jednak, że klamka już zapadła. Nie będzie żadnych konsultacji, bo wszystko wymierzono i zadekretowano, a na zmiany jest za późno. Można było tylko podziwiać dzieło projektantów.

W miarę poznawania szczegółów ludziom puszczały nerwy. Najgłośniej krzyczeli rolnicy z Zosina i okolicznych wsi. Na wieść, że obiecany wiadukt powstanie w odległym o blisko 3 kilometry Przywieczerzynie.

Na gorąco powstała petycja z żądaniem zmiany lokalizacji wiaduktu na Zosin. Gremialnie podpisywały ją dziesiątki rolników, którzy przybyli do Gminnego Domu Kultury w Lubaniu. Powołano też komitet protestacyjny. Zasiada w nim dyrektor szkoły i rodowita mieszkanka Zosina - Laura Andrzejczak, tutejsza radna - Renata Szopa i Anita Kopaczewska.

Aż strach mówić

- Błąd powstał już w 1998 roku, gdy wojewoda włocławski wydał decyzję lokalizacyjną na autostradę A-1 - twierdzi wójt Sławomir Piernikowski, który rządzi tu już trzecią kadencję. - Wcześniej prowadzono społeczne konsultacje i urzędnicy zapewniali, że wiadukt powstanie tuż obok miejscowej szkoły w Zosinie. Wójt nie ma wątpliwości, że powodem tego zamieszania jest właśnie nazwa szkoły, która wyraźnie sugeruje, że mieści się ona w Przywieczerzynie. A projektanci nie kwapili się sprawdzić ten szczegół. Podkreśla, że praktycznie nie kontaktowali się Urzędem Gminy.

O wszystkim dowiedział się dopiero w styczniu 2009 roku, jeszcze przed owym spotkaniem w Ośrodku Kultury. Zaraz podniósł tę sprawę na naradzie w bydgoskim oddziale Generalnej Dyrekcji Dróg i Autostad, potem pisał do biura projetów. Odpowiadano, że będą to mieli na uwadze. Ale gdy w marcu przybyli inwestorzy z gotowymi planami, okazało się, że wiadukt stanie w Przywieczerzynie.

- Dla nas, rolników, to prawdziwa katastrofa - nie kryje Anita Kopaczewska. - Większość ludzi ma pola po obu stronach autostrady. Jak tam dotrą kombajny i inne maszyny? Do mojego pola mam teraz jakieś 700 metrów, ale gdy stanie autostrada, czeka mnie prawie 7-kilometrowy objazd. Wielu innych rolników też będzie musiało nadłożyć sporo kilometrów.

Członkinie komitetu aż się boją mówić, co ich czeka. O dzieciach, którym wydłuży się droga do zosińskiej szkoły. Młodzieży też będzie nieporównanie dalej do przystanków PKS, busów, skąd dojeżdża do gimnazjum czy do liceów we Włocławku. A starsi ludzie, którzy udają do ośrodka zdrowia, kościoła czy na zakupy? To dotyczy co najmniej sześciu wsi, które zamieszkuje jakieś tysiąc ludzi.

- Kiedy już podzieli nas autostrada, boję się, że część rodziców dla wygody przepisze dzieci do Lubania - nie kryje radna Szopa. - I wtedy mogą ją zamknąć. Żal szkoły, gdzie jej do tego molocha w Lubaniu? Nasza ma duszę, jest inna atmosfera, nasi ojcowie, dziadkowie są dumni, że tu pobierali nauki.

Robili to zza biurka...

- Myśmy też robili obliczenia - mówi Tomasz Okoński, rzecznik bydgoskiego oddziału GDDiA. - Mieszkańcy mówią, że droga do szkoły wydłuży im się o 3-4 kilometry? Nam wyszło, że zamiast kilometra będzie ok. 1,8 tys. metrów. A sam wiadukt dzieli od szkoły ponad kilometr.
Rzecznik podkreśla, że lokalizacja w Przywieczerzynie zapewnia optymalne połączenie między sąsiednimi wiaduktami. A na dodatek leży na ciągu drogi, która ma wyższą kategorię niż ta w Zosinie.

- Ten pan tak mówi, jak ci wszyscy projektanci - oburza się Kopaczewska. - Żaden nawet się nie pofatygował, żeby tu przyjechać, robili wszystko komputerowo, zza biurka. Jak rozmawialiśmy w Ministerstwie Infrastruktury, Generalnej Dyrekcji, wszyscy opierali się wyłącznie na mapach. Tak, naszą szkołę może dzieli od wiaduktu kilometr z kawałkiem, ale tylko w linii prostej. Gdyby ktoś tu przyjechał, zobaczyłby, że drogą będzie 2-3 kilometry.

Panie z komitetu zachodzą w głowę, skąd ta droga wyższej kategorii? Przecież ten wiadukt leży w szczerym polu! Jest tam zwykła żużlówka do sześciu gos- podarstw, a potem przechodzi w zwykłą polną drogę. Gdy popada, można się tam zakopać autem na amen. Oglądałem wszystko na własne oczy. Radna Szopa podkreśla, że miejscowy ruch, uwzględniając także część sąsiedniej gminy Bądkowo, odbywa się głównie asfaltową szosą, biegnącą przez Zosin.

Poza protokółem

- Wysłaliśmy już dziesiątki pism, telefonicznych rozmów - mówi Laura Andrzejczak. - Docieraliśmy osobiście do Ministerstwa Infrastrukturu i GDDiA w Warszawie, gdzie dobrze znają nasze nazwiska. Pukaliśmy wszędzie, do wojewody Rafała Bruskiego, potem do Ewy Mes, do prezydenta Bronisława Komorowskiego, wicepremiera Waldemara Pawlaka, posła Łukasza Zbonikowskiego, nawet do rzecznika praw dziecka.

Panie pokazują mi stos odpowiedzi. Stwierdzają jednoznacznie, że decyzje dawno już zapadły. Teraz jakakolwiek zmiana wiąże się ze wstrzymaniem inwestycji i ponownym, długim, kosztownym procesem ustalania lokalizacji autostrady.

- Te odpowiedzi są praktycznie takie same, zmieniają się jedynie pieczątki i podpisy -mówi Anita Kopaczewska. - Wszyscy trzymają się tej oficjalnej wersji i pytają, czemu nie protestowaliśmy, gdy była na to pora. - I to jest właśnie skandal! Bo niby skąd mieliśmy o tym wiedzieć? Rzekomo były jakieś konsultacje, ale chyba na papierze. Bo z naszymi rolnikami na pewno nie rozmawiano!

Jak twierdzi radna Szopa, poza protokółem urzędnicy, nawet szefowie odwiedzanych przez nich instytucji nie wykluczają, że mogło dojść do pomyłki. Sami przyznają, że projekty przechodziły z rąk do rąk, było co najmniej trzech kolejnych wykonawców. Ale nie kryją też, że gdyby spełniliby ten postulat, polecieliby ze stanowisk. Tu nie chodzi nawet o pieniądze, jest ich pod dostatkiem, ale o czas. Wiadomo, Euro 2012, żadnych opóźnień.

Jak informuje Andrzej Maciejewski, szef biura Generalnego Dyrektora Dróg Krajowych, ostateczna decyzja w sprawie Zosina ma zapaść do 16 maja.

Aż się przeżegnała...

- Wszystko zależy od samego ministra infrastruktury Cezarego Grabarczyka, tylko on może podjąć taką decyzje - mówi wójt Piernikowski. - Nie chcemy opóźniać autostrady! To przecież może być osobna inwestycja, możemy poczekać. Jeśli ktoś tylko zagwarantuje, że za kilka lat powstanie wiadukt. Ostatnią deską ratunku jest wicemarszałek Sejmu Ewa Kierzkowska. Udało mi się zaprosić ją do Zosina. Gdy to zobaczyła, aż się przeżegnała. Obiecała, że będzie rozmawiać z wszystkimi możnymi tego świata.

- Czekamy do 16 maja - mówi radna Szopa. - Potem pójdziemy na krajową jedynkę i będą blokady. Ludzie aż się gotują, chcieli wyjść już w styczniu. We wszystkich wsiach wciąż się pytają, kiedy ruszamy? Zrobimy na E-1 zgromadzenie ludowe.

W Ministerstwie Infrastruktury poproszono nas o pytania na piśmie. Wysłaliśmy je w minionym tygodniu, ale gdy oddawaliśmy ten materiał do druku, odpowiedzi jeszcze nie było.
Wiele razy próbowaliśmy się też skontaktować z naszą poseł, wicemarszałek Kierzkowską. Dwa razy obiecała oddzwonić, ale jakoś nie zatelefonowała.

Może faktycznie już czas, by nastawić się na te blokady?

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska