Zerwany dach w Branicy, w gminie Bukowiec
W piątek i sobotę odnotowano ponad 40 zdarzeń mających bezpośredni związek z orkanem, jaki przeszedł nad krajem.
Telefony Komendy Powiatowej PSP w Świeciu rozdzwoniły się już w nocy z czwartku na piątek. W większości przypadków chodziło o połamane gałęzie i przewrócone drzewa tarasujące przejazd, niebezpiecznie zwisające nad jezdnią lub liniami energetycznymi. Prawdziwe uderzenie przyszło w piątek. Każdy kolejny sygnał, dowodził, że wichura nabiera na sile. Padały drzewa o coraz większej średnicy. Do godz. 15 przyjęto dziewięć poważnych zgłoszeń dotyczących właśnie drzew. Około południa okazało się, że naporu wiatru nie są w stanie wytrzymać także niektóre budynki.
W gminie Bukowiec ciężkich uszkodzeń doznały domy w Polskich Łąkach oraz w Branicy. Około 13.30 Wojciech Chojnacki odebrał telefon od swojego siostrzeńca, żeby szybko wracał do domu, bo właśnie wiatr zerwał dach znad połowy domu. - Przybiegłem najszybciej jak się dało, ale co mogłem zrobić, nic tylko przyglądać się jak wiatr rozrzuca po całym terenie deski i papę - mówi z poczuciem bezsilności w głosie - mężczyzna w średnim wieku, który był jedynym lokatorem zdewastowanego budynku.
Przeczytaj też: Ksawery sparaliżował nasze Kujawy [zdjęcia]
Pół godziny później, kolejny silny podmuch dokańcza dzieła zniszczenia powalając to, co jeszcze trzymało się na poziomie pierwszego piętra. Chojnacki nie był ubezpieczony. Jak mówi, zrezygnował z opłat, bo przez tyle lat nic się nie wydarzyło i uznał, że pewnie nic złego go nie spotka. Mężczyzna znalazł schronienie u rodziny. W poniedziałek urzędnicy z Bukowca będą się zastanawiać jak mu pomóc.
Mniej więcej w tym samym czasie podobne szkody, choć już nie tak poważne, odnotowano w: Ciemnikach, Świekatowie oraz Fletnowie. W tym ostatnim przypadku pofrunęło poszycie znad połowy domu.
Z kolei w Nieciszewie wrota garażowe przygniotły mężczyznę. Niespokojnie było też w gminie Lniano, chociaż pożar, do którego tam doszło raczej nie miał bezpośredniego związku z szalejącą nawałnicą. W ogniu stanęło jedno z pomieszczeń w starej szkole, zaadaptowanych na cele mieszkaniowe. Mieszkająca tam rodzina została bez dachu nad głową.
W sobotę kilkakrotnie zanikało napięcie. Jedno z dłuższych wyłączeń miało związek z drzewem, które w Sulnówku przewróciło się na linię średniego napięcia.