www.pomorska.pl/inowroclaw
Więcej informacji z Inowrocławia znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/inowroclaw
Wtorkowa sesja Rady Miejskiej w Inowrocławiu należała do wyjątkowych. Jeszcze nigdy obrad nie śledziło aż tylu przedstawicieli mediów (był m. in. Polsat, TVN i Super Express). Wszyscy niecierpliwie oczekiwali na ostatni punkt posiedzenia, podczas którego miało odbyć się głosowanie nad projektem uchwały dotyczącej diet.
Kilka tygodni temu okazało się bowiem, że przez błąd urzędnika radni przez dwa lata pobierali diety wyższe niż powinni, łącznie - o 120 tys. zł. Radny Jacek Olech wezwał swych kolegów, by zwrócili nieprawnie pobrane pieniądze. Ci jednak do tego się nie kwapili.
Przez cały czas szukali wyjścia z tej sytuacji. W końcu przewodniczący Tomasz Marcinkowski przygotował uchwałę, która ma poprawić błąd urzędnika. Przy okazji również sankcjonuje wypłaty, jakie na swoje konta otrzymywali radni.
Radny Olech nie ma wątpliwości, że uchwała ta łamie podstawową zasadę, że "prawo nie działa wstecz". Tymczasem zarówno przewodniczący, jak i ratuszowy prawnik Teresa Górka utrzymują, że w tym przypadku do łamania tej zasady jednak nie dochodzi. Z pewnością wkrótce wątpliwości te będzie musiał rozstrzygnąć wojewoda, gdyż kontrowersyjna uchwała została ostatecznie przyjęta przez większość Rady. Przeciwko niej głosowali jedynie: Magdalena Waloch, Jacek Olech, Zdzisław Błaszak, Andrzej Kieraj, Ryszard Rosiński, Marian Świątkowski i Krzysztof Boniek. Radny Ryszard Oczachowski wstrzymał się od głosu. Pozostali poparli uchwałę.
Radni Olech i Kieraj nie tylko głosowali przeciwko. Okazuje się, że już wpłacili na konto ratusza pieniądze, które niesłusznie pobrali. Pierwszy - 4729, a drugi - 4901 zł. Radny Zdzisław Błaszak natomiast zadeklarował, iż od stycznia aż do końca kadencji będzie pracował za darmo.
Tymczasem radni koalicji utrzymują, że uchwała sprzed dwóch lat była bublem prawnym. - Zawinili urzędnicy, którzy ją przygotowywali. Nie my. Tą uchwałą jedynie poprawiamy błąd, który powstał nie z naszej winy - tłumaczył radny Kamil Tarczewski. Natomiast Janusz Radzikowski przekonywał, że jeśli ostatecznie radni zostaną wezwani do zwrotu pieniędzy, to na pewno to zrobią. Na razie prezydent Ryszard Brejza tego nie zrobił. Teraz wszystko w rękach wojewody.
