I choćby fakt, że od środowego poranka nie ma już ani jednego biletu, świadczy o stawce tego meczu. Kibicom koszykówki w Bydgoszczy nie ma się co dziwić - mogą być świadkami wyjątkowej chwili - powrotu Asty do grona najlepszych drużyn w kraju.
Bydgoska drużyna na ten moment pracowała cały sezon, a finały z - nie ma co ukrywać - faworyzowanym Śląskiem, rozpoczęła najlepiej jak mogła: od dwóch wyjazdowych zwycięstw. Teraz jest w komfortowej sytuacji - do osiągnięcia celu potrzebuje tylko jednego zwycięstwa, w niedzielę zagra u siebie (ewentualny, kolejny mecz odbędzie się w poniedziałek, również w Bydgoszczy).
Rywale oczywiście nie składają broni. - To jeszcze nie koniec - komentował trener Śląska Radosław Hyży. - Jesteśmy w takim nastroju, że do Bydgoszczy jedziemy na trzeci mecz, żeby go wygrać.
Śląsk zgłaszał zresztą pretensje do rozstrzygnięć drugiego spotkania (Asta wygrała 86:85). - Na początku trzeciej kwarty doszło do kuriozalnej sytuacji - pisali. - Drużyny ustawiły się do ataku na lewą stronę, a piłkę wznawiać powinni gospodarze. Z nieznanego powodu sędziowie przyznali piłkę gościom, którzy popędzili na pusty kosz WKS-u i zdobyli dwa punkty - wyjaśnili przedstawiciele klubu i zapowiedzieli złożenie protestu. PZKosz poinformował jednak, że minął regulaminowy czas na takie działania i wszystko pozostaje bez zmian.
ZOBACZ: Asta chce świętować już w niedzielę!
Te wydarzenia z pewnością tylko podgrzeją meczową atmosferę. Emocje będą naprawdę duże. Początek niedzielnego meczu w Artego Arenie zaplanowano na godz. 17.00.
DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU
Lewandowski rezygnuje z gry u Probierza. Co dalej z reprezentacją?
