Takiej sytuacji jeszcze nie była w żadnych. Runda zasadnicza w I lidze dobiegła końca. Najlepsze drużyn od dwóch tygodni szykowały się do baraży o awans, najsłabsze miały bronić się przed spadkiem.
W tym gronie jest Elektryk Maximus Broker, który w sobotę miał zagrać na wyjeździe pierwszy mecz barażowy o awans. Przeciwnikiem miał być UKS Edbar 23 Lublin, wicemistrz grupy południowej I ligi.
Wszystkie zaplanowane mecze na ten weekend zostały jednak w tym tygodniu odwołane. Powodem jest afera z żółtymi kartkami i groźba kompletnej destabilizacji rozgrywek.
Żółta kartka w tenisie stołowym to upomnienie dla graczy, które wiąże się z grzywną 50 zł. Problem w tym, że trzeba ją zapłacić w ciągu 14 dni, inaczej zawodnik zostaje zawieszony. Nie wszystkie kluby potrafiły tego dopilnować, a wykorzystał ten fakt klub ATS Warszawa. Po jego proteście zweryfikowano wynik jednego meczu. W efekcie stołeczna drużyna utrzymała się w I lidze, a do baraży zepchnięto AZS AWFiS Gdańsk.
To zapoczątkowało całą lawinę protestów. W efekcie Polski Związek Tenisa Stołowego odwołał wszystkie spotkania i zabrał się za liczenie kartek. Pierwsze informacje donoszą o przynajmniej kilkunastu walkowerach. Kluby zaczynają się buntować i grożą bojkotem rozgrywek, jeśli ingerencja w tabele okaże się tak głęboka.
Elektryka Maximus Broker problem kartek bezpośrednio nie dotyczy. Według działaczy klubowych żółty kartonik obejrzał tylko Jaku Dyjas i został opłacony w terminie.
Ale jest inny problem. - Większy bałagan jest podobno w grupie południowej i dotyczy także najlepszych drużyn. Może zmienić się tam układ tabeli i nie wiemy, z kim będziemy grać o awans - przyznaje trener Krzysztof Piotrowski.
Kiedy będzie to wiadomo? Na sobotę zwołano posiedzenie zarządu PZTS. Tam mają zapaść ostateczne decyzje, ale czy na pewno zakończą konflikt w środowisku?
Czytaj e-wydanie »