- Karate to nie jest żadne mordobicie, żadna nawalanka. To stara sztuka walki i samoobrony. W karate nie ma pierwszego ataku. Jeżeli na ulicy ktoś nas zaatakuje, to dzięki treningowi mogę się obronić. Mogę też wziąć nogi za pas i uciec – mówi Jarosław Mejer z Akademickiego Klubu Karate Tradycyjnego w Toruniu.
To na zaproszenie tego klubu do Torunia ma przyjechać Kato Shihan. To przewodniczący Rady Instruktorów Karate. Kato Shihan urodził się w Japoni w 1943 roku. Uczęszczał do słynnego na całym świecie Uniwersytetu Takushoku w Tokio i kształcił się pod okiem takich wielkich mistrzów jak Tsuyama, Kanazawa i Urui.
Mistrz ma już 74 lata. Jest jednym z ostatnich żyjących wielkich japońskich mistrzów. Mimo swojego wieku jest nadal aktywnym instruktorem. Do Torunia przyjeżdża po to, aby poprawić techniki mistrzów karate. W prowadzonych przez niego zajęciach mogą wziąć udział tylko posiadacze czarnego pasa, czyli mistrzowie.
Organizatorzy planują jednak szkolenie na dwóch poziomach: pierwsze - dla mistrzów, drugie - dla przyszłych mistrzów, czyli najmniejszych adeptów karate, którzy będą mieli być może jedyną w swoim życiu okazję, by poćwiczyć u takiego mistrza.
- Najważniejsze, aby dzieciaki oderwać od komputerów i smartfonów. Na początku swojej przygody z karate dzieci na zajęciach najwięcej mają ćwiczeń ogólnorozwojowych: przysiady, brzuszki, grzbiety i pompki. Najważniejsze, aby dzieci uczyły się przede wszystkim szacunku do drugiej osoby. Uczyły się dyscypliny. Uczymy też dobrych manier na macie. To wspaniały sport dla dzieci – mówi Majer.
Ragnar, Zara i Marietta. Najoryginalniejsze imiona polskich dzieci
Wideo: Info z Polski 19.20.2017 - przegląd najważniejszych i najciekawszych informacji z kraju