Władze gminy Kowal nie są zachwycone, że przedsiębiorcy z Włocławka właśnie ten teren wybrali do prowadzenia takiej działalności. Sekretarz gminy Hanna Karwowska zapewnia, że od roku robi, co może, by ich zniechęcić do tego miejsca. - Uważam, że tego typu działalność koliduje z sąsiedztwem parku krajobrazowego- twierdzi sekretarz.
Wójt Stanisław Adamczyk i Andrzej Drozdowski, dyrektor Włocławsko-Gostynińskiego Parku Krajobrazowego są tego samego zdania. Podkreślają, że obawiają się negatywnego wpływy zużytych samochodowych części na chronioną przyrodę. Jednak zgodnie twierdzą, że nic nie mogą zrobić, aby zapobiec ewentualnym stratom. - To składowisko leży poza granicami parku, więc formalnie nie mam wpływu na to, co się tam dzieje - mówi dyrektor Drozdowski.
Na niczym spełzły również wysiłki sekretarz gminy, która swoimi decyzjami od roku blokuje budowę dwóch hal magazynowych na składowisku. H. Karwowska uważa, że inwestorzy, do wniosku o zmianę warunków zabudowy, powinni dołączyć decyzję o środowiskowych uwarunkowaniach. Samorządowe Kolegium Odwoławcze, które na wniosek przedsiębiorców rozpatrywało skargę na działanie sekretarz, jest innego zdania.
Obaw władz gminy i dyrekcji parku krajobrazowego nie podziela także Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Bydgoszczy. W opinii z grudnia ubiegłego roku stwierdzili, że choć obszar należy do "Natury 2000", planowane przedsięwzięcie nie stanowi dla tego terenu żadnego zagrożenia. Mieszkańcy Dębniaków nie są tego tacy pewni. Wójt zauważa, że z samochodów, zwłaszcza tych, które salon opuściły już dość dawno, czasami mogą wyciekać olej, paliwo... - Szrot po prostu nie pasuje do tego krajobrazu! - dodaje dyrektor parku krajobrazowego.
Przedsiębiorcy podkreślają jednak, że składowisko w Dębniakach nie jest żadnym szrotem. - My przechowujemy tu tylko części, nie rozbieramy samochodów, więc zarzuty, że szkodzimy przyrodzie są zupełnie bezpodstawne! - przekonuje Jacek Szudzikowski. Jego matka, Jadwiga, na którą zarejestrowana jest firma dodaje, że na składowisku już trzykrotnie pojawiali się inspektorzy z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Nie zauważyli niczego niepokojącego. -
Zaczęliśmy składować tu części, po tym, jak we Włocławku wypowiedziano nam umowę najmu placu - wyjaśnia. Jej zdaniem kowalscy urzędnicy złośliwie rzucają im kłody pod nogi.
- Gdyby sekretarz nie upierała się przy swoim już dawno postawilibyśmy tu dwie hale. Schowalibyśmy tam wszystkie części i problemu by nie było - zaznacza Jacek Szudzikowski. Sekretarz Halina Karwowska przyznaje, że dłużej inwestycji blokować nie może. - Muszę wydać pozytywną decyzję - mówi z żalem. - Szkoda, bo to taka piękna okolica...
Więc jeśli przedsiębiorcy nie zdecydują się na zmianę lokalizacji, składowisko, na którym według ich planów, mają stanąć duże hale magazynowe, wpisze się w krajobraz chronionego obszaru Natura 2000.
Zapytaliśmy Łukasza Zbonikowskiego, posła PiS, co o tym sądzi. Poprosiliśmy go o opinię, bo firmę handlującą częściami prowadzi rodzina jego siostry. - Nie mam z tym nic wspólnego! - wykrzyknął zdenerwowany poseł. Wymienianie nazwiska posła w kontekście składowiska oburzyło także przedsiębiorców. - To w ogóle nie dotyczy Łukasza Zbonikowskiego - zgodnie zapewniali zarówno Jacek Szudzikowski, jak i jego matka.
Jeśli wiesz o podobnych składowiskach - powiadom nas na www.pomorska.pl/forum lub [email protected]