https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wielkopolska krew

(ach)
Fot. Jarosław Pruss
Katarzyna Marcysiak, dziennikarka telewizyjna

Moja rodzina pochodzi z Wielkopolski. Ja też urodziłam się w Poznaniu i do dziś pozostał mi wielki sentyment do tej ziemi i śpiewnego poznańskiego akcentu.
Mój dziadek od strony ojca, Stanisław Kaszowski, był oficerem. Służył w Armii Poznań - zginął pod Modlinem 12 września 1939 r. Jego żona - moja babcia Marta, ukończyła szkołę Urszulanek w Pniewach, gdzie przełożoną była Matka Ledóchowska (dziś błogosławiona). Oboje mieszkali w Gnieźnie. Po babci odziedziczyłam pierścionek z herbem Janina, który noszę z dumą.
Rodzice ostatnio odwiedzili grób pradziadka mojego dziadka Kaszowskiego, który był grabarzem w Łańcucie. Nazywał się Józef Kaszowski, urodził się w 1780 r. Miał syna Rocha, ten Józefa, ten Jana, a ten mojego dziadka - Stanisława.
Lubiłam do babci Marty jeździć na wakacje, jednak najwięcej przygód obie z siostrą Magdą przeżywałyśmy u drugich dziadków w Pobiedziskach. Dom babci Ireny, mamy mojej mamy, był prawdziwie czarodziejski. Otaczał go wielki ogród i sad, otoczony murem - należał do wujka Andrzeja, powstańca wielkopolskiego. Przez płot przechodziłyśmy do pobliskiej stolarni, lubiłyśmy też spacery na cmentarz (może odzywały się geny pradziada Józefa), pływałyśmy tratwą po jeziorze. Babcia Irena była utalentowana, grała na skrzypcach i pięknie śpiewała, z zawodu była nauczycielką, skończyła seminarium nauczycielskie sióstr Swinarskich w Inowrocławiu. Szyła dla mnie i siostry piękne sukienki na maszynie. Tato mamy, Włodzimierz, skończył konserwatorium i muzykologię na Uniwersytecie Poznańskim. Uczył harmonii i solferzu w Liceum Muzycznym w Poznaniu. Prowadził też chóry i ta działalność przed wojną przyniosła mu wielkie uznanie i nagrody.
Moja mama, choć miała talent i wielką urodę, i wielki świat ją wzywał - została doktorem metaloznawstwa - i uczyła na ART-rze w Bydgoszczy. Tato - Aleksander, poza tym, że przez długie lata kierował ZNTK w Bydgoszczy, jest wielkim żeglarzem, co tym bardziej doceniłam ostatnio będąc z nim na rejsie - wcześniej się bałam. Na jachtach "Eurosie" i "Zentku" pływał z wielkimi sukcesami po morzach i oceanach, napisał też kilka książek.
Ja z sympatią myślę o przodku nie do końca udokumentowanym - Piotrze Kaszowskim. Był człowiekiem bardzo dowcipnym, kolegował się z Rejem i Kochanowskim i założył w XVI w. (sic!) Rzeczpospolitą Babińską - czyli organizację zajmującą się... opowiadaniem dowcipów!

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska