- Pod tym względem należą do najaktywniejszych w kraju - uważa Andrzej Gross, dyrektor Kujawsko-Pomorskiego Oddziału Regionalnego Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.
Przez ok. 7 lat (do końca lipca br.) agencja wypłaciła 8,63 mld zł w Kujawsko-Pomorskiem. Wyprzedzają nas województwa: mazowieckie, wielkopolskie i lubelskie. - Już nie ma obaw i lęków, które towarzyszyły rolnikom sięgającym po pierwsze dopłaty - uważa Gross.
Jego zdaniem sprawdziły się różne formy wsparcia - od pomocy dla młodych rolników po usługi doradcze.
Z dotacji chętnie korzystali dotąd nie tylko rolnicy, ale i przetwórcy (np. przemysł mięsny i mleczarski sięgał po pieniądze na modernizację).
- Pod tym względem dobrze odrobili lekcję nie tylko rolnicy, ale i na przykład samorządowcy - uważa dr Wojciech Knieć, socjolog z UMK w Toruniu, który mówił o tym podczas czwartkowej konferencji w Przysieku - "Wieś się zmienia". - Skutki widać gołym okiem w każdej niemal wsi. Ale nie można zapominać o tym, że Unia stawia duże wymagania dotyczące ochrony środowiska i klimatu. Bez dotacji rolnicy mieliby problemy, żeby je spełnić.
Z unijnych dopłat korzystał m.in. Edward Nowak z Piątkowa. - Moja wieś też się zmienia, ale cudów w niej nie widzę - stwierdził gospodarz.
Rolnicy przyznają, że unijne dotacje dla gospodarzy budzą ogromne emocje. Szczególnie wśród tych, którzy nie mogą z nich skorzystać. - To nie jest tak, że Unia Europejska płaci nam za nic, żeby przypodobać się naszej grupie zawodowej - mówią gospodarze. - Gdyby nie dopłaty, to żywność byłaby droższa. Poza tym te pieniądze długo u nas nie leżą. Szybko zasilają budżety producentów nawozów czy paliw.