Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wiktoria podczas zabawy powiesiła się na huśtawce. Kijno jest w żałobie

Anna Klaman
fot. Aleksander Knitter
- Jak był PGR to mieliśmy plac zabaw. Teraz dzieciaki z nudów wymyślają różne rzeczy - uważa Maria Żak z Kijna pod Człuchowem.

Wiktoria była oczkiem w głowie rodziny, była najmłodszym z sześciorga dzieci.

Taka wesolutka i grzeczna
W Kijnie mieszka 150 osób. Wszyscy o sobie wszystko wiedzą. - Była zawsze taka wesolutka i bardzo grzeczna - opowiada Barbara Orłowska. - Znałam ją bardzo dobrze, bo była koleżanką mojej wnuczki. Chodziły do tej samej klasy w Szkole Podstawowej w Czarnem. Przyjaźniły się.

Gdy wnuczka pani Barbary dowiedziała się o tragedii, nie mogła dojść do siebie. Dzieci, na oko rówieśnicy Wiktorii, nie chcą rozmawiać o wypadku. Odwracają się na pięcie i mówią, że jej nie znały.

Bliscy Wiktorii zamknęli się w domu, są otoczeni opieką psychologa.
Do tragedii doszło w piątkowy wieczór. Wiktoria w towarzystwie pięcioletniej dziewczynki bawiła się w niewielkim zagajniku. Niedaleko od domu. Chciała pokazać koleżance jak wygląda... powieszony człowiek.

Nie wróciła na kolację
Niestety, zaplątała się w sznurek od huśtawki tak nieszczęśliwie, że naprawdę się powiesiła. Rodzice Wiktorii zaniepokoili się, gdy nie pojawiła się na kolacji. Znaleźli ją wiszącą na gałęzi. Reanimacja prowadzona przez rodziców i policjantów nie przyniosła efektów.

Wszystko z nudy
Huśtawkę dzieci zrobiły sobie same. Ze sznurków i pasa od akumulatora. Zawiesiły ją na drzewie.
Maria Żak nieraz widziała Wiktorię, która bawiła się z dziećmi na ulicy.
- Nie mają co robić z nudów, to wymyślają różne rzeczy - mówi. - O Kijnie wszyscy zapomnieli. Kiedyś jak był we wsi PGR, to był też i plac zabaw. A teraz ludzie powykupywali mieszkania i każdy myśli o sobie.

Jest wprawdzie w Kijnie świetlica, ale otwierana jest tylko w czasie wakacji. Zresztą nawet wtedy nie ma w niej żadnego opiekuna.
- Zawsze twierdziłem, że dojdzie do tragedii - mówi tymczasem Andrzej Jaworski. - Mówiłem, że te drzewa trzeba wyciąć. Zawiadamiałem nawet policję, ale nic nie zrobili.

Gorsze rzeczy jako dziecko robiłem
Starszy pan, który mieszka na przeciwko zagajnika, opowiada, że nieraz widział wspinające się i skaczące po drzewach dzieci.
- Siadali po dwóch czy trzech na gałęziach, aż dziw, że nie spadali na ziemię - mówi. - Ale przecież to była zabawa. Ja jak byłem dzieckiem to wyprawiałem o wiele gorsze rzeczy. A Wiktoria była udana, zawsze mnie i żonie dzień dobry powiedziała - dodaje.
Śledztwo w sprawie śmierci Wiktorii prowadzi Prokuratura Rejonowa w Człuchowie.
W poniedziałek prawdopodobnie lekarze przeprowadzą sekcję zwłok, a jako pierwsza zostanie przesłuchana 5-letnia dziewczynka, która była świadkiem wypadku.
- Nic więcej nie mogę w tej chwili dodać w tej sprawie - powiedziała "Pomorskiej" Alicja Ceitel, rzeczniczka człuchowskiej policji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska