Tradycją każdego zakończonego kursu na patent żeglarski jest chrzest. Przyszli żeglarze z niepokojem odliczają dni do spotkania z Neptunem. W Chojnickim Klubie Żeglarskim dbają o należyte przygotowanie ceremonii. W rolę władcy mórz wcielił się jak co roku Gerard Pacek, a u jego boku zasiadła Prozerpina - na co dzień Aleksandra Osowska, opiekunka grupy.
Starsi żeglarze znakomicie wczuli się w role złośliwych sług Neptuna i pędzili uliczkami kilkudziesięciu adeptów powiązanych linami. Każdy, kto zostawał w tyle, otrzymywał razy wiosłem po pośladkach. Przyszli żeglarze przechodzili skomplikowaną procedurę: "mydlenie" szlamem i wodorostami, golenie drewnianą brzytwą i połknięcie łyżki zupy, której recepturę skrzętnie ukrywa komandor Krzysztof Pestka. Po przysiędze i ucałowaniu wysmarowanego musztardą kolana Prozerpiny, Neptun nadawał wybrańcom żeglarskie imiona np. Gafel. Następnie instruktorzy wrzucali ochrzczonych do wody. Wymęczeni i mokrzy, ale szczęśliwi żeglarze dzierżyli dumnie dyplomy z nowymi imionami.
Wiosłem po pośladkach
Tekst i fot. Grzegorz Fryca

Jęki neofitów niosły się po ulicach Charzyków, kiedy sfora diabłów pędziła ich przed oblicze groźnego Neptuna. To tylko część mąk, jakie musieli przejść przed chrztem przyszli żeglarze.