Do tej pory każdy, kto chciał dojechać do działki "Kolejarza", musiał prosić gospodarza o otwarcie bramy.
- Czy wszyscy wpuszczani są przez gospodarza? Bo wiemy, że członkowie zarządu mają własne klucze, dają je też wybranym - gorączkował się jeden z działkowców.
- Lewe klucze na pewno są - rozkładał ręce prowadzący spotkanie Jacek Kowalik. - Zawsze można wymienić kłódki, ale to dodatkowe koszty.
Po co działkowcy chcą wjeżdżać na teren ogrodu? Zazwyczaj chodzi o dowiezienie materiałów budowlanych albo ogrodniczych. - Raz musiałem dwa razy zapłacić firmie za dowóz. Innym razem chciałem dowieźć na działkę starszą osobę. Kilka minut spóźniania oznaczało dwie godziny czekania - mówi Zenon Smagliński. - I nie mam tu żadnych pretensji do gospodarza. Też ma swoje obowiązki. Tyle że nie ma czasu nawet skosić trawnika, bo ciągle musi biegać z kluczami. Czy tak powinno być?
Dodatkowo komisja rewizyjna stwierdziła, że na "Kolejarzu" brak zasad wjazdu dla niepełnosprawnych, a gospodarz w zakresie obowiązków nie ma otwierania bramy.
- A gdyby coś się stało? Przecież pogotowie albo straż pożarna nie ma szansy dojechać - tłumaczyła działkowiczka.
Nie wszyscy jednak zgadzają się z taką argumentacją. - Nie wiem, czy ktoś chciałby mieć działkę przy drodze, gdzie ciągle jeżdżą samochody. A jak jest susza, to auta wzniecają chmury kurzu - tłumaczyła Elżbieta Szakalinis.
Większość zdecydowała jednak, że chce otwarcia bram w godzinach 10.00-18.00. Takie rozwiązanie przyjęto na próbę do połowy lipca. Co potem? - O tym zadecyduje zarząd - mówi Kowalik.