Do wielu tragicznych wypadków na przejazdach kolejowych dochodzi z winy kierowców, ignorujących znaki, sygnalizację świetlną czy nawet rogatki. Apele policjantów i kolejarzy nadal na niewiele się jednak zdają. Wciąż są osoby, które nie chcą czekać i wjeżdżają na tory mimo zakazów.
- Przejazdy kolejowe są jednymi z najniebezpieczniejszych miejsc na drodze. Wiąże się to między innymi z dużą różnicą masy i prędkości pomiędzy pojazdami kołowymi, a pojazdami szynowymi. Są to miejsca szczególnie niebezpieczne. Przejeżdżanie przez każdy przejazd kolejowy wymaga od kierowcy zachowania szczególnej ostrożności - mówi kom. Joanna Tarkowska ze świeckiej komendy policji. - Większość z nich jest monitorowana, mandaty są wysokie, a mimo to wielu kierowców nadal lekceważy zagrożenie i traktuje czerwone światło i opuszczone rogatki tylko jako zalecenie, a nie jako zakaz wjazdu na torowisko.
Świadkami takiej sytuacji byli świeccy policjanci. 74-letnia mieszkanka Grudziądza wjechała na przejazd kolejowy w Laskowicach mimo, że na sygnalizatorze nadal widoczne było czerwone światło.
Z naprzeciwka nadjeżdżali akurat policjanci, którzy doskonale widzieli całe zdarzenie. Zatrzymali kobietę do kontroli.
- Zgodnie z taryfikatorem, funkcjonariusze nałożyli na kierującą mandat karny w wysokości 2 tysięcy złotych oraz 15 punktów karnych - mówi kom. Joanna Tarkowska.
