https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wlał psu do pyska środek do czyszczenia rur

Rafał Święcki
Poparzona żrącym płynem Layla czuje się już lepiej. Obrońcy praw zwierząt znaleźli jej nowy dom
Poparzona żrącym płynem Layla czuje się już lepiej. Obrońcy praw zwierząt znaleźli jej nowy dom użyczone
Do trzech lat więzienia grozi 34-letniemu jeleniogórzaninowi podejrzanemu o znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad dwoma szczeniakami. 5-miesięczna suka Layla została napojona żrącą substancją, prawdopodobnie środkiem do przetykania rur. Chemikalia dotkliwie poparzyły zwierzęciu pysk i przełyk.

Według mieszkańców ulicy Jana Dzierżonia w Jeleniej Górze, Wojciech K. był niemniej okrutny wobec drugiej, także kilkumiesięcznej, suki Shanti. Bił ją i głodził. Sąsiedzi widzieli jak dusi i okłada zwierzę pięściami. Zdaniem 34-latka, nie było to brutalne traktowanie, tylko „elementy tresury”.

Zwierzęta zostały odebrane właścicielowi przez działaczy fundacji Mondo Cane z Jeleniej Góry oraz fundacji Psia Kuźnia z Wolimierza. Inspektorów ds. ochrony zwierząt zaalarmowali sąsiedzi. Sprawą zajęła się prokuratura rejonowa.

- On bardzo chciał wytresować sobie psa obronnego. Gdy okazało się, że pierwsza suka, nie jest rasowym amstafem tylko zwykłym kundelkiem, sprawił sobie kolejnego zwierzaka, też zresztą mieszańca - mówi Antoni Cieśluk, który poinformował o dręczonych zwierzętach. - Wtedy, według mnie, ta pierwsza suka zaczęła mu zawadzać. Chcąc się jej pozbyć, wlał jej do pyska jakiś żrący płyn. Wdała się poważna infekcja. Weterynarz, który później oglądał suczkę, uznał, że ma jedynie 50 proc. szans na przeżycie - dodaje Cieśluk.

Szczeniak nie mógł pić ani jeść, miał też problemy z oddychaniem. Badający go lekarz stwierdził, że zwierzę samodzielnie nie mogło wypić chemikaliów, ktoś musiał mu je podać pod przymusem.

Po interwencji weterynarza, poparzonego szczeniaka udało się zabrać z mieszkania Wojciecha K. Druga suka została z nim, bo właściciel nie zgodził się jej przekazać dobrowolnie. Sąsiedzi zaczęli jednak bacznie przyglądać się stosunkowi Wojciecha K. do zwierząt.

- Gdy zobaczyłam, jak dusi Shanti i bije ją pięściami, wezwałam policję i straż miejską - mówi Agnieszka Cieśluk.

Wtedy mimo protestów właściciela odebrano mu kolejnego szczeniaka. Shanti trafiła pod opiekę fundacji Psia Kuźnia. - Obie suki dochodzą do siebie - mówi jej przedstawiciel Konrad Kuźmiński.

Ponieważ Layla została oddana przez właściciela dobrowolnie, działaczom udało się znaleźć jej nowy dom. Bardziej skomplikowana jest prawna sytuacja drugiej suki, której Wojciech K. pozbywać się nie zamierza. Na razie, wobec zagrożenia jej zdrowia i życia, zwierze odebrano mu czasowo.

Urzędnicy prezydenta Jeleniej Góry prowadzą teraz postępowanie administracyjne, w którym zadecydują, czy suka ma pozostać pod opieką fundacji, czy powrócić do właściciela. Ostatecznie o losie Shanti zdecyduje sąd. Obrońcy praw zwierząt zawnioskowali także do prokuratury o wydanie zakazu posiadania zwierząt przez Wojciecha K.

Komentarze 151

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

a
aa
Proponuję zrobić mu to samo tylko z drugiego końca... Żeby mógł wyć.
c
czy
możemy go szukać?
z
zwyrol
by wszyscy wiedzieli co to za jeden, no i żeby się palant o jakąś rentę przypadkiem nie mógł ubiegać
G
Goshky

Kreta to ja bym takiemu wlał w dupę, w pysk i wymoczył w nim jego jaja. To samo należy zrobić z tym kto w swojej niezmierzonej mądrości śmie podjąć decyzje o zwróceniu takiemu gnojowi psa.

Sytuacja prawna jest niejasna? Ludzie gdzie my żyjemy? Jakie trzeba jeszcze szkoły pokończyć, żeby sytuacja była jasna?

r
romix
no własnie
r
ree
Ale co złego napisał? Jak facet chciał zwierze zabić, to mógł "po ludzku" szybko, lub do uśpienia. Jak po prostu nie chciał psa to powinien go oddać. Bezmyślna agresja z waszej strony świadczy o wieku mentalnym 18- i braku zrozumienia słowa pisanego.
z
zyczliwy
Najprostsza karą byłoby podanie adresu tego chwasta do publicznej znajomości. Sam bym się przejechał z wizytą ....
I
Ishawi

A nie da się go spotkać przypadkiem na ulicy, przypadkiem w ciemnym i niemonitorowanym miejscu i przypadkiem podać mu Kreta? Tak w imię tresury - przystosowania do życia w społeczeństwie ceniącym inne wartości niż ten "wypadek przy pracy".

b
bolo
Efekt pękniętej prezerwatywy. Sam się jeb.ij siekierą. Zakompleksiony debilu!!!
O
Ogrodnik
Za adolfa by miał zrobione to samo
k
kozak
Pomóżcie finansowo Fundacjom , które pomogły uratować psy !!!!!!!!!!!!!!Każdy grosz się liczy
d
dercy

nie wyobrazam sobie zeby tego debila nie skazali

B
Blabla
W dniu 08.06.2016 o 06:01, Mariola napisał:

Nie rozumiem dlaczego właściciel - przestępca musi wyrazić zgodę na odebranie mu torturowanego zwierzęcia !~? Przecież sytuacja jest jednoznaczna więc zwierzę odebrać a człowieka surowo ukarać i obowiązkowo zabronić posiadania nawet rybki w akwarium !!!


I tu sie zgadzam!
B
Blabla
Jak to czytam to serce mi sie kraja :-(
Takiego tylko potraktowac tak samo skur*** !
kur** !
I
Iwona
Nie ma tam wśród sąsiadów żadnego ludzkiego tresera? Jakiś facet z jajami i parą w rękach mógłby udzielić korepetycji popaprańcowi...
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska