Złodzieje trafili w piątek do policyjnego aresztu. Wpadli przez przypadek. I dzięki czujności policjantów, którzy wypatrzyli ich w drodze do pracy.
- Wszystko rozegrało się nad ranem, wówczas policjantka jadąc wspólnie z kolegą z pracy prywatnym samochodem do komisariatu, zauważyła przy ulicy Toruńskiej dwóch mężczyzn niosących worki z zawartością jakiś przedmiotów oraz metalowy zbiornik - mówi podkom. Przemysław Słomski, z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. - Widok ten wzbudzał podejrzenia, ale jeszcze większe wzbudził, gdy policjantka rozpoznała jednego z mężczyzn, który kilka dni wcześniej był "rozliczany" w komisariacie do włamania.
Okazało się, że mężczyźni na terenie posesji pozostawili na podwórku swój bagaż, a potem weszli do budynku. Policjanci przypuszczając, że rzeczy, które przynieśli mogą pochodzić z przestępstwa, zatrzymali się i wezwali na miejsce patrol. Następnie zapukali do mieszkania. Po chwili drzwi otworzyła im kobieta, która twierdziła, że w domu oprócz niej i koleżanki nikogo nie ma.
- Funkcjonariusze wiedzieli, że mężczyźni ukrywają się, więc weszli i zaczęli sprawdzać mieszkanie, gdzie na poddaszu budynku zauważyli chowających się dwóch mężczyzn - dodaje Słomski. - Po krótkich ustaleniach okazało się, że metalowe przedmioty pochodzą z pobliskiego remontowanego domku.
27 i 21-latek włamali się do niego i ograbili go z metalowych przedmiotów stanowiących elementy wyposażenia łazienki i kuchni. Ponadto mundurowi w mieszkaniu znaleźli kolejne dwa worki z metalowymi elementami. Zatrzymani trafili do policyjnego aresztu. Śledczy z bydgoskiego Szwederowa przedstawili im zarzut kradzieży z włamaniem, za który grozi do 10 lat więzienia.
Czytaj e-wydanie »