Bieg księdza Jerzego Popiełuszki
Elżbieta Bańka, pielęgniarka zatrudniona w placówce opiekuńczo-wychowawczej w podwłocławskim Brzeziu, była członkiem pocztu sztandarowego włocławskiego oddziału "Solidarności". Dotarła na tamę już o godzinie jedenastej trzydzieści, żeby znaleźć się jak najbliżej ołtarza. W imieniu pielęgniarek miała krótkie wystąpienie podczas uroczystej mszy, chodziło o to, by nie przedzierać się później przez tłumy ludzi, przybyłych na obchody 25. rocznicy męczeńskiej śmierci ks. Jerzego Popiełuszki. Pogoda, na szczęście, dopisała, przydało się jednak ciepłe ubranie.
- Od lat jestem członkiem pocztu sztandarowego włocławskiego oddziału "Solidarności" - mówi pani Elżbieta. - Nie wyobrażam sobie, że miałoby mnie zabraknąć na tamie właśnie wczoraj, gdy w zadumie, z wielkim wzruszeniem, modliliśmy się za księdza Jerzego. To był przecież nasz ksiądz, kapelan "Solidarności".
W okolicach włocławskiej tamy, gdzie koncentrowały się wczoraj rocznicowe uroczystości, policjantów i strażników miejskich było więcej niż zwykle. - Chodzi przede wszystkim o regulowanie ruchem, o ułatwienie gościom i mieszkańcom Włocławka dotarcie na tamę - mówiła Małgorzata Marczak, rzeczniczka włocławskiej policji. Wielu mieszkańców Zawiśla oraz osoby, jadące w kierunku Lipna, wybierały jednak drogę przez most stalowy, obawiając się korków. Może dzięki temu ruch przez zaporę odbywał się płynnie, choć wolniej niż zwykle.
Policja ułatwiała także dotarcie do celu uczestnikom VII Biegu Sztafetowego Szlakiem Męczeńskiej Śmierci Księdza Jerzego Popiełuszki na trasie Bydgoszcz - Górsk - Toruń - Włocławek. Uczestniczyło w nim ponad 250 zawodników z całego kraju, wśród nich Marian Stefański z Rudy Śląskiej. - Wystartowaliśmy spod pomnika poległych górników w Katowicach - opowiadał. - Teraz dotarliśmy do Włocławka, ale naszym celem jest Warszawa, gdzie odbędą się głównie uroczystości rocznicowe. Dlaczego bierze udział w biegu? Pan Marian odpowiada krótko: Sport i wiara nawzajem się napędzają, nawzajem uzupełniają...
Tadeusz Alabrudziński, emeryt, mieszkaniec włocławskiego Zawiśla, dobrze pamięta październik 1984 roku i przekazywaną pocztą pantoflową informację, że płetwonurkowie wyłowili z Wisły ciało zamordowanego księdza. To był szok. Wczoraj, w 25 rocznicę dramatycznych wydarzeń, pana Tadeusza nie mogło zabraknąć na mszy w intencji beatyfikacji księdza Jerzego Popiełuszki. Pojechał autobusem i modlił się w gronie innych ludzi. Okazja uczestniczenia w mszy, której przewodniczy sam biskup, nie zdarza się często.
Z powodu uroczystości tradycyjny niedzielny "pchli targ", odbywający się przy alei Kazimierza Wielkiego, niedaleko tamy, podczas minionego weekendu przeniesiono na sobotę. Na tamie pojawił się natomiast kiosk, w którym Bracia Pocieszyciele z Getsemani wręczali pielgrzymom wydawnictwa, poświęcone pamięci kapelana "Solidarności" i planom budowy sanktuarium jego imienia.