Lokatorzy mieszkań komunalnych mogą je wykupić, licząc na zniżki. Te są już jednak zróżnicowane, o czym zdecydowała Rada Miasta. Maksymalna ulga może wynieść 95 proc. wartości lokalu, minimalna 35 proc. Decyzja o wysokości bonifikaty podejmowana jest indywidualnie i zależy od wielu czynników.
- Pod uwagę brany jest przede wszystkim wiek budynku oraz okres zamieszkania w nim przez osobę, zainteresowaną wykupem - przypomina Monika Budzeniusz, rzeczniczka prezydenta Włocławka. - Osoba mieszkająca od czterdziestu lat w starej kamienicy, z pewnością skorzysta z maksymalnej ulgi.
Najwięcej emocji wzbudza wykup mieszkań w stosunkowo nowych blokach, wybudowanych przez miasto w ostatnich 10 latach. Na żadną bonifikatę nie mogą liczyć lokatorzy, zamieszkujący w swych mieszkaniach mniej niż pięć lat. Pozostali mieszkańcy mogą skorzystać z ulg, znacznie niższych jednak niż 95-procentowe.
Takie stawianie sprawy wzbudziło spore wzburzenie.
"Nasz budynek był własnością Zakładów Azotowych, miasto przejęło go w 1995 roku, za darmo. Dlatego nie możemy zgodzić się na zmianę w bonifikacie..." - piszą do Rafała Sobolewskiego, przewodniczącego włocławskiej Rady Miasta, mieszkańcy domu przy ul. Związków Zawodowych 18. Podobną prośbę o interwencję skierowali lokatorzy budynku przy ul. Płockiej 135, nie zgadzając się na obniżenie ulg. "To dla nas krzywdzące i niesprawiedliwe, gdyż prawo powinno równo traktować obywateli. (...) Zbieraliśmy pieniądze, by na starość wykupić mieszkania, lecz prezydent nam to uniemożliwił, stosując nowe bonifikaty..." - piszą mieszkańcy Płockiej.
Podobne zdanie prezentuje radny Józef Mazierski, przewodniczący komisji gospodarki komunalnej Rady Miasta Włocławka. Zwaca uwagę nie tylko ma kwestie społecznej sprawiedliwości, ale także na fakt, że właściciele mieszkań lepiej o nie dbają niż osoby, będące tylko najemcami. - Im więcej sprzedanych mieszkań, tym mniej pieniędzy z budżetu miasta przeznaczymy na remont i tym lepiej zarządzany jest dany budynek - twierdzi Józef Mazierski. Podaje przykład, że w ub. roku na remonty budynków komunalnych miasto przeznaczyło 734 tys. zł, podczas gdy wspólnoty mieszkaniowe 3052 tys. zł.
- Jaka to sprawiedliwość skoro jedni dostają darmowe mieszkania i mogą stać się ich wlaścicielami za jedyne pięć procent, a inni za własny kąt muszą zapłacić ogromne pieniądze i przez wiele lat spłacać zaciągnięte kredyty? - pytają na internetowych forach włocławianie, którzy ani na lokale od miasta, ani na większe czy mniejsze ulgi przy ich wykupieniu na własność, w ogóle nie mają szans.
- Miasto wcale nie jest zainteresowane pozbyciem się wszystkich mieszkań - twierdzi Monika Budzeniusz. Musi być jakieś pole manewru choćby po to, by móc zapewnić dach nad głową ofiarą zdarzeń losowych.
