Tadeusza Pogodę wybrano burmistrzem 18 czerwca 1990 roku. Oficjalnie obowiązki ojca miasta przejął pierwszego lipca. - Ale obowiązki musiałem pełnić już wcześniej - wspominał podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej Tadeusz Pogoda. - Wybrany zostałem w czwartek, a 2 dni później 20 czerwca 1990 roku musiałem udzielić kilku ślubów, bo w tamtym czasie Urząd Stanu Cywilnego nie miał kierownika. Wszystko działo się wtedy tak szybko. Jeszcze jako pracownik Celulozy i jednocześnie nowo wybrany burmistrz musiałem podjąć kilka istotnych decyzji i udzielić paru ślubów.
Jednym z tych, którzy od samego początku śledzą karierę Pogody, jest Jerzy Wójcik. - Poznaliśmy się w czasach, gdy w Celulozie tworzyła się zakładowa "Solidarność" - mówi. - Obaj czuliśmy, że jest szansa na to, aby coś zmienić w tym kraju, chociaż wcale nie było pewne, że się uda.
Wniosek o odwołanie
Minęło kilka lat, nim spełniły się marzenia o wolności. To był dobry czas dla elektryków. Jeden, Lech Wałęsa został prezydentem, drugi - inżynier Tadeusz Pogoda, burmistrzem Świecia.
Pierwsze lata rządów upłynęły pod znakiem intensywnej pracy. Nie było dziedziny życia, w której nie były konieczne istotne zmiany dostosowujące gminę do nowych realiów. Był to również czas rozwoju lokalnej przedsiębiorczości. Właśnie na początku lat 90. rodziły się firmy, które dziś decydują o sile gospodarczej gminy.
Jednym z bardziej dramatycznych momentów z historii urzędowania był wniosek o odwołanie burmistrza, jaki złożyła podczas drugiej kadencji grupa radnych. Ostatecznie został odrzucony większością głosów. - Ale Pogoda bardzo to przeżył - zdradza Wójcik. - Nie lubi przegrywać, a ten brak zaufania dotknął go. W tym przypadku chodziło o zwykłe ludzkie animozje.
Co jest największym sukcesem burmistrza? Przewodniczący Rady Miejskiej nie ma żadnych wątpliwości: - Umiejętność zjednywania sobie ludzie - podkreśla. - To dzięki niej tak długo i sprawnie rządzi gminą. Patrząc na rzeczy materialne, trzeba powiedzieć o salach gimnastycznych dla szkół, nowym moście na Wdzie, który rozwiązał problem dowozu buraków do cukrowni, remontach ulic i oczywiście hali widowiskowo-sportowej.
Pozytywną ocenę wystawia burmistrzowi także były radny Michał Lar. - Dziś na to, co dzieje się w mieście mogę spoglądać z pewnego dystansu - mówi. - I chociaż nie zawsze zgadzałem się z decyzjami Pogody, doceniam jego zalety. Przede wszystkim umie dostosowywać się do ciągle zmieniających się realiów. To duża sztuka. Poza tym otworzył się na współpracę z biznesem. Ostatnią rzeczą, którą w pełni popieram, są ambitne plany przebudowy Dużego Rynku. Już dawno powinno być to zrobione.
Z takim budżetem...
Jednak nie wszyscy są tak łaskawi o swoich ocenach. - Tysiące metrów polbruku, tylko tak można mierzyć sukcesy Pogody - uważa Jerzy Kapu-ściński, były radny. - Kompletnie zaniedbano gospodarkę mieszkaniową. Dysponując tak wielkim budżetem, można było w tej kwestii zdziałać znacznie więcej. Poza tym rozłożono kulturę. Boli mnie też sprawa zamku, o którym burmistrz przypomina sobie tylko przy okazji świąt i wyborów.