Zwłaszcza że kranówki z miejskiego wodociągu używamy więcej niż zwykle - nie tylko do picia, mycia czy przygotowywania posiłków, ale do niemal codziennego podlewania - trawników, drzew, działek, ogródków...
- W Michelinie wieczorem z kranów ledwo leci - mówi Czytelniczka. I pyta, czy to przypadkiem nie jest zapowiedź ograniczeń w dostępie do wody. Bo przerwy w dostawie wody występują w sąsiedztwie - w gminie Włocławek.
Czytaj: W rzekach już widać dno. Tak niskiego stanu wód nie było od dawna [wideo]
Jak się dowiedzieliśmy w Miejskim Przedsiębiorstwie Wodociągów i Kanalizacji we Włocławku, zagrożenia związanego z brakiem dostaw wody nie ma. Nasze ujęcia wody - na Krzywych Błotach, Za-zamczu i Zawiślu w pełni zabezpieczają bowiem potrzeby mieszkańców Włocławka.
Z informacji przekazanych nam przez prokurent Marię Rusnaczenko wynika, że posiadane zasoby wody, jak również urządzenia stacji ujęć i uzdatniania wody, są wykorzystywane w około 50 procentach, co w pełni pokrywa obecne zapotrzebowanie. Miejskie "Wodociągi" w okresie wzmożonego poboru, czyli w miesiącach letnich wtłaczają do sieci miejskiej około 21 tysięcy metrów sześciennych wody na dobę. - Pomimo jednak tego, że obecnie nie występuje zagrożenie deficytu wody we Włocławku, należy używać jej oszczędnie - podkreśla Maria Rusnaczenko. Dlaczego? Bo woda jest dobrem naturalnym, o ograniczonych zasobach. A woda w naszym mieście, pochodząca wyłącznie z głębinowych ujęć, wyróżnia się bardzo dobrymi parametrami jakościowymi i walorami smakowymi, tym bardziej należy w sposób racjonalny z niej korzystać.
Przedstawicielka spółki miejskiej zapewnia, że obecna susza hydrologiczna nie wpływa negatywnie ani na ilość, ani na jakość wody. Zasoby pochodzą bowiem z głęboko położonych warstw.
Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorców