Wczoraj radnych zelektryzowała wiadomość, że gmina zarobiła na tym tylko 1,2 tys. zł. - Umowa jest dla nas niekorzystna - podsumowali radni. Na wczorajszej sesji nie było sensacji ani przy odwołaniu przewodniczącego komisji rewizyjnej Tomasza Kozaka, który zrezygnował, tłumacząc się sytuacją rodzinną i zabieganiem oraz brakiem czasu, ani przy podwyżce dla wójta, zarabiającego teraz 7 tys. 218 zł brutto.
Konsternację wywołało pismo, pokazane radnym przez wiceprzewodniczącego Andrzeja Pogorzelczyka, który poinformował kolegów, że gmina na umowie na wyłączność sprzedaży piwa na pikniku historycznym zarobiła jedynie 1,2 tys. zł, co stanowi 15 proc. sumy od ilości zakupionego towaru.
Dawali w ciemno
- Nasi przedsiębiorczy w ciemno dawali 5 tys. zł, bo każdy zna zespół "Boys" i wie, ile ludzie się na niego wybiera - tłumaczył Pogorzelczyk mówiąc, że przedsiębiorcy skarżyli się na gminę w prasie, a przypomnijmy, pisaliśmy o tym, że na największej imprezie plenerowej w gminie piwem handlował tylko jeden przedsiębiorca, a inni nie mieli szans, żeby tam stanąć.
Pogorzelczyk przypominał, że w Wieszczycach na Dniu Kukurydzy płacić trzeba za samą przyjemność postawienia stoiska i to porównywalne pieniądze, choć bez sprzedaży trunków. - Jawność życia publicznego wymaga wyjaśnienia tej sprawy - mówił. - Umowa była dla gminy niekorzystna. Obrót był potężny, sam widziałem, ale ja nie jestem policją, żeby takie rzeczy sprawdzać.
Po minach radnych widać było, że sprawa nie rozejdzie się po kościach, a do tego pod lupę wziął ją już nowy przewodniczący komisji rewizyjnej Witold Ott, który dopatrzył się nieścisłości w zapisach i wytknął błędy.
Negocjowali
Wójt Radosław Januszewski tłumaczył się, że nikt nie chciał stanąć z piwem i przeświadczenie, że umowa jest niekorzystna, jest błędne. - Wynegocjowaliśmy 15 proc. od sprzedaży, ale oprócz tego mieliśmy sprzęt, był ogródek piwny, ławki i parasole - wyliczał i zapewniał, że nie było z jego strony żadnej złośliwości podczas jej zawierania. - Skąd pewność, że podmiot, o którym mowa, zapłaciłby 5 tys. zł? A suma byłaby wyższa, gdyby nie to, że nie chodziły chłodziarki i błędnie zastosowano kubki, więc piwo się pieniło.
A radny Pogorzelczyk, który także prowadził działalność, przypomniał, że na zwykłych dożynkach obrót wynosi od 8 do 10 tys. zł, a w hurtowni, jeśli się bierze dużo piwa, nalewaki czy ogródek do rozstawienia dają za darmo.
- Panie wójcie, trzeba się__uderzyć w piersi. To jest pieniądz publiczny, a my stoimy na straży budżetu i wszystko musi się odbywać przy otwartej kurtynie - grzmiał przewodniczący Rady Gminy Damian Kożuch i po tych słowach zapadła bardzo ciężka cisza.