A tych było sporo: prokuratura oskarżyła mężczyznę o uporczywe nękanie Elżbiety K. To matka sześciolatki, którą Wojciech K. zamordował kilkanaście lat temu, gdy oboje byli wychowankami domu dziecka.
Mężczyzna był wtedy nastolatkiem. Został skazany na 15 lat więzienia, karę odsiedział i w 2013 roku wyszedł na wolność. Po czym, zdaniem śledczych, zaczął zaczepiać Elżbietę K. na ulicy, przypominać o traumatycznych wydarzeniach sprzed lat i wypytywać inne osoby o miejsce zamieszkania kobiety. Prokuratura zarzuciła mu także nękanie trzech innych torunianek - w rozmowie z jedną podawał się za dziennikarza i pracownika poczty, inną zaczepiał w miejscu pracy, składając życzenia, trzecią nagabywał na miejskim targowisku. I tylko to ostanie zachowanie zostało przez sąd uznane za stalking.
Wojciech K. został też uznany za winnego tego, że próbował wtargnąć do mieszkania jednej z kobiet. Nie udało mu się to jednak, bo w mieszkaniu był jej mąż, który zareagował.
Zobacz także: Stalking - stare zjawisko, nowa nazwa, czyli nękanie z powodu chorej miłości
Ostatecznie sąd wymierzył karę: rok więzienia w zawieszeniu na pięcioletni okres próby. Jeśli w tym czasie Wojciech K. choćby zbliży się do pokrzywdzonych, trafi za kratki. Przez najbliższe pięć lat mężczyzna ma pozostać pod opieką kuratora.
Sędzia uzasadniła swój wyrok za zamkniętymi drzwiami, rozprawa bowiem toczyła się z wyłączeniem jawności.
Jednak Elżbieta K., która sama zgłosiła sprawę prokuraturze, uznała wyrok za sprawiedliwy. - Rozprawa była bardzo dobrze poprowadzona, sędzia sama przyznała, że wyrok był trudny - mówiła po wyjściu z sali sądowej. - Wyrok jest sprawiedliwy, chyba rzeczywiście nie doszło do stalkingu. Zrewidowałam na sali sądowej swoje przekonania, teraz myślę, że Wojciech K. chciał po prostu nawiązać ze mną kontakt, po tym, jak wyszedł z więzienia.
Czytaj e-wydanie »