- Dlaczego trzeba było tak długo czekać na nominację wojewody kujawsko-pomorskiego?
- Zmieniamy wszystko, co było do tej pory wadliwe w administracji publicznej, także system powoływania wojewodów. Wcześniej wyciągało się ich z rękawa, nie patrząc na przygotowanie, wykształcenie. Teraz przy ocenie kandydatów liczyły się jedynie sprawy merytoryczne, wykształcenie, doświadczenia, ale także predyspozycje psychiczne, jak stanowczość, odporność na stres. Zespół kwalifikacyjny to wybitni i zarazem niezależni eksperci, którzy pracowali społecznie, poza swoimi normalnymi obowiązkami.
- Panie ministrze, ale to trwało aż cztery miesiące.
- Tu nie chodzi o tempo, ale o stworzenie korpusu wojewodów, którzy będą przydatni dla rządu. Przecież przez te miesiące nic takiego strasznego się w urzędach wojewódzkich nie działo...
- To może by w ogóle zrezygnować z wojewodów...
- Proszę nie żartować! W przypadku samego administrowania to może ma pan rację. Ale my chcemy dokonać gruntownych zmian w administracji publicznej. Poczyniliśmy już pierwsze kroki. Chodzi np. o wzmocnienie nadzorczej roli wojewody, która do tej pory była pewną fikcją. I dlatego potrzebny jest nam niezależny wojewoda, nie związany tak mocno z lokalnymi siłami politycznymi.
- Nawet politykami PiS?
- Chyba można to zauważyć. Chociażby fakt, że regionalny prezes PiS patrzy na nominację Józefa Ramlaua bardzo chłodno. Ale nawet politycy PiS muszą się z tym pogodzić, że wojewoda nie jest przedstawicielem terenu, ale rządu.
- Na koniec może pan wyjaśni, dlaczego ustępujący wojewoda Romuald Kosieniak odwołany został drogą telefoniczną?
- No, przecież sam złożył dymisję i musiał się liczyć, że prędzej czy później zostanie ona przyjęta. A jeśli chcemy powołać nowego wojewodę, to najpierw musimy odwołać starego. Zrozumiałe, że między podpisem premiera a odbiorem nominacji musi upłynąć pewien czas. Chcieliśmy tylko szybko uprzedzić pana Kosieniaka, by już nie podpisywał żadnych dokumentów. Mieliśmy już taki przypadek w Rzeszowie, gdzie odwołany wojewoda działał jeszcze przez cały dzień i trzeba było ponownie wydawać decyzje.
