- Zwracam się z prośbą o zaproszenie szanownego pana dyrektora Szpitala Zespolonego w Białymstoku na Oddział Chorób Wewnętrznych, Diabetologii, Endokrynologii i Reumatologii, aby przez tydzień poleżał w szpitalu i dostrzegł rzeczywisty obraz podlegającej mu placówce - napisał do nas we wtorek jeden z pacjentów Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego im. J. Śniadeckiego w Białymstoku.
- Warunki panujące na Oddziale Chorób Wewnętrznych, Diabetologii, Endokrynologii i Reumatologii są fatalne i urągające ludzkiej godności - dodaje nasz Czytelnik.
- Brak cieplej wody, zimna w kolorze brązu - wymienia Czytelnik. - Brak wystarczającej obsady na dyżurach - na 35-38 chorych są tylko dwie pielęgniarki i jeden lekarz. Robią, co mogą, ale i tak nie są w stanie podać nawet leków godzinowych!
- Zarówno warunki, jak i sprzęt w szpitalu są gorsze niż w szpitalu polowym w czasie I wojny światowej - dodaje nasz Czytelnik. - Rozpadające się łóżka, krzesełka, stoliki, wózki, balkoniki, drzwi, szafki, pozostałości po lampkach nad łóżkami, wystające ze ścian niezaizolowane kable, itd.
Na drzwiach łazienki z zimną wodą zawieszono kartkę z informacją o braku cieplej wody.
Warunki zagrażające życiu i zdrowiu, grzyb i pleśń spływające z sufitu wprost na głowy pacjentów.
Sytuacja dość paradoksalna, jak w filmach Barei.
Nietuzinkowe poczucie humoru dyrektora szpitala (celowa pisownia małymi literami).
To tak jakby serwisant wezwany do zepsutej pralki przyklejał na niej kartkę o treści "Pralka zepsuta, najbliższa u sąsiadów w sąsiednim bloku"