- Nie można wszystkiego pchać do Pruszcza. Nasza gmina nie składa się tylko z jednej wsi. Właściwie w każdej trzeba remontować drogi i budować nowe. Przy tak pilnych potrzebach, wydatek na halę widowiskowo-sportową w Pruszczu to naprawdę zbytek - podkreśla Czytelnik i dodaje, że nowe postanowienia wójta zirytowały wielu mieszkańców.
Niektóre wsie zbierają nawet podpisy przeciwko budowie hali, którą zajmuje się wójt i która ma pochłonąć pieniądze zarezerwowane na lokalne drogi.
- Do mnie też dotarło, że podobno zrezygnowałem z budowy dróg na rzecz hali widowiskowo-sportowej. Ale to nieprawda! - zapewnia Dariusz Wądołowski, wójt gminy Pruszcz.
Owszem, interesuje się on halą. - Bo mamy już jej projekt, został kupiony w 2014 roku i miejsce pod budowę przy naszym boisku, teren został odrolniony. Jednak brakuje mi najważniejszego - 6 milionów złotych, których nie znajdę w naszym budżecie - uzupełnia wójt. - Byłem jedynie na rekonesansie w miejscowościach, w których hale sportowe już funkcjonują. Przyglądam się, na jakich zasadach to robią i szukam sposobów sfinansowania tej inwestycji.
W sprawie budowy i remontu Wądołowski zapewnia, że takie się odbędą.
- W tej chwili trwa opracowywanie strategii rozwoju powiatu świeckiego. Drogi są elementem tej diagnozy i gdy zakończymy pracę nad nią, będę wiedział, w które drogi zainwestujemy w pierwszej kolejności, a które zrobimy później - tłumaczy. - Ponieważ są nieporozumienia na tym tle, postanowiłem publikować swoje zarządzenia na stronie internetowej gminy. Wkrótce będą one dostępne i zachęcam do ich przeglądania, bo zniekształcona informacja niepotrzebnie niepokoi mieszkańców.
Zapytaliśmy, jakie sposoby na finansowanie hali widowiskowo-sportowej na ten moment widzi wójt Wądołowski?
- Podobnie jak olrika, czyli 33 procent z ministerstwa sportu, 33 procent z urzędu marszałkowskiego i 33 procent z budżetu gminy. Niestety, nie mam jeszcze w ręku obietnicy, że możemy liczyć na takie dofinansowanie - ubolewa wójt.