https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wójt przyznał rację stolarzowi. Przedsiębiorca wraca do swojego zakładu

Tekst i fot. Dariusz Nawrocki, [email protected], tel. 52 357 22 33
może wrócić do swojego zakładu w Balczewie
może wrócić do swojego zakładu w Balczewie Dariusz Nawrocki
- Na pewno będę walczył o odszkodowanie. Przepisy się nie zmieniły, mój profil działalności również. Jednak dopiero trzecia decyzja okazała się dla mnie korzystna - wyznaje pan Sławomir.

Przypomnijmy: Pan Sławomir 4 lata temu postanowił rozkręcić swój biznes. Wziął kredyt inwestycyjny, kupił działkę w Balczewie (gmina Inowrocław), przystosował budynek do unijnych wymogów, zatrudnił 5 ludzi i uruchomił stolarnię. By kontynuować działalność, musiał postarać się o jeszcze jeden "papierek" - decyzję wójta o środowiskowych uwarunkowaniach.

Ówczesny wójt Lech Skarbiński dwa razy wydał decyzję odmowną. Mieszkańcy Balczewa włodarzowi przyklaskiwali. Nie chcieli bowiem na swoim terenie zakładu stolarskiego. Narzekali na potworny smród, jaki rzekomo miał się wydobywać z komina.

Pan Sławomir miał w ręku korzystne dla siebie wyroki SKO, które dwukrotnie przyznawało rację panu Sławomirowi. Uznało bowiem, że "skoro ze zgromadzonej dokumentacji wynika, że uciążliwość prowadzonej działalności nie będzie wykraczać poza granicę działki, to nie ma merytorycznych powodów dla odmowy wydania decyzji".

Ponad rok temu pan Sławomir musiał wyprowadzić się z Balczewa, wynająć lokal w Inowrocławiu i przystosować go do swojej działalności. Zwolnił część pracowników. Miał coraz większe problemy finansowe. Musiał spłacać potężny kredyt, który zaciągnął na zakup działki w Balczewie. Jednocześnie płacił czynsz za wynajmowanie pomieszczeń w mieście.

Gdy wójtem został Tadeusz Kacprzak, pan Sławomir rozpoczął kolejną batalię. Nowy włodarz na początku również dość sceptycznie patrzył na pomysł otwarcia zakładu w Balczewie. Kilka miesięcy temu przyznał nam nawet, że przygotował już decyzję negatywną dla pana Sławomira. Powołał jednak biegłego, który miał mu pomóc rozstrzygnąć tę kwestię.

Wreszcie podjął decyzję, która zaskoczyła wszystkich. Mieszkańcy Balczewa sądzili, że wójt ich poprze, a pan Sławomir - że znów przegra. Tymczasem Tadeusz Kacprzak wydał decyzję pozytywną. Oparł się bowiem na opinii biegłego, który uznał, iż po wprowadzeniu pewnych zmian w zakładzie, stolarnia nie będzie uciążliwa dla okolicznych mieszkańców.

Mieszkańcy Balczewa zapowiadają odwołanie do SKO. Przekonują, że znów będą musieli walczyć ze smrodem, a ich działki stracą na wartości. Zadowolony, choć tylko częściowo, jest pan Sławomir. Cieszy się, że może wrócić do Balczewa. Zapowiada jednak, że będzie domagał się odszkodowania od Urzędu Gminy . - Poniosłem zupełnie niepotrzebne straty. Wszystko przez brak jednego "papierka" - wyznaje.

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
Przykry zapach-czyli smród.Tak się złożyło że coraz więcej ludzi z miast buduje się na wsiach,buduje domy i zakłada swoje interesy kupując nieraz po atrakcyjnych cenach działki od mieszkańców wsi,rolników-którzy im te działki sprzedają.I wszystko jest dobrze do tego momentu.Potem zaczyna się problem-a to komuś śmierdzi,a to hałas-jednym za jasno święcą lampy innym za słabo,psy za głośno szczekają,liście z drzew lecą i trzeba to sprzątać.Ludzie opamiętajcie się!Wieś jest miejscem pracy rolnika u którego nie musi wcale pachnieć ale z drugiej strony jak się sprzedaje komuś działkę to trzeba się z tym liczyć że ten ktoś nie kupuje jej po to aby założyć tam oazę tylko w jakimś określonym celu.Ten ktoś inwestuje tam środki /na pewno nieraz nie małe/i teraz niestety nie ma odwrotu.
A przyszli "sprzedawcy" takich działek niech na przyszłość przemyślą swoją decyzję żeby później nie okazało się że będą tego żałować lub oprotestowywać.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska