Marek Wojtkowski poświecił książce dłuższą wypowiedź w wywiadzie dla periodyku „Wspólnota”. - Kiedy w 2014 roku obejmowałem stanowisko prezydenta wiedziałem, że są we Włocławku ludzie rozczarowani i czasem mówiący źle o swoim mieście - nie szczędził cierpkich słów pod adresem analizy dziennikarza. - Szczerze powiem, nie wiem skąd takie postawy się biorą, bo Włocławek jest fajnym miejscem do życia. Zdaniem Wojtkowskiego, Włocławka „nie można zakwalifikować jako miasta upadającego. Ta opinia jest dla mnie tym bardziej przykra, że książkę napisał autor pochodzący z Włocławka. Doprawdy nie wiem, co chciał przez to osiągnąć”.
Przegródka z hejtującymi miasto
Piotr Witwicki zareagował na tę wypowiedź w rozmowie z „Pomorską”: - Ewidentnie z wypowiedzi pana prezydenta wynika, że nie czytał mojej książki. Nie zmieniłem opinii, że pan Wojtkowski „nie czuje” Włocławka, może dlatego, że z tego miasta nie pochodzi. Tym bardziej nie zamierzam dać się panu Wojtkowskiemu wcisnąć przegródkę „hejtujący miasto”.
Przypomnijmy, w wywiadzie dla „Pomorskiej” z 14 listopada, Witwicki nie szczędził krytyki pod adresem obecnego prezydenta: „Dotąd nie pojawił się we Włocławku ktoś, kto miałby taką siłę i realnie spróbował to zrobić [odwrócić złe procesy zachodzące od lat we Włocławku – red.]. Bo na pewno nie był taką osobą były milicjant, ale również nie obecny prezydent, który być może sprawdziłby się ewentualnie jako wójt jakiejś gminy w okolicach Lubrańca. Takiej nie za dużej. Wierzę w siłę jednostki i widzę, że jej nie ma. Trzeba kogoś, kto tym miastem wstrząśnie, a nie będzie administrował masą upadłościową. Ale zwrot może spowodować tylko ktoś, kto kładzie swoje życie na szali, kto będzie gryzł trawę, żeby miasto wyszło z dołka. Kogoś takiego dotąd nie było we Włocławku”.
Wkurzył Schetynę
Witwicki odniósł się również do wykładu, jaki wygłosił we Włocławku: - Pani Wojtkowska, żona prezydenta, weszła na mój wykład gardłując, czy etyczne i moralne jest piętnowanie członków rodzin za pracę dla dobra miasta. Odpowiedziałem, że tępienie nepotyzmu jest działaniem słusznym.
Piotr Witwicki przywołuje wydarzenia z sprzed kilku lat. W 2017 roku głośna była we Włocławku sprawa żony prezydenta, Agaty Wojtkowskiej, która dostała pracę w Miejskim Zespole Opieki Zdrowotnej spółce prowadzącej włocławskie przychodnie miejskie. Chodzi o etat specjalistki do spraw marketingu. Pikanterii sprawie dodawał fakt, że Agata Wojtkowska pracowała w tym czasie na pełnym etacie w liceum ogólnokształcącym w Lubrańcu jako polonistka. Marketingiem we Włocławku miała zajmować się po pracy w szkole.
I tu pojawi się wątek Piotra Witwickiego. Dziennikarz, prowadząc wywiad z Grzegorzem Schetyną, byłym liderem Platformy Obywatelskiej wysłuchał tyrady szefa PO o nepotyzmie władzy, po czym opowiedział politykowi o historii żony prezydenta Włocławka (związanego z PO). Schetynę miała ta sprawa mocno zaboleć. W każdym razie krótko po emisji wywiadu pani Agata Wojtkowska przestała pracować niebawem w MZOZ.
