- Dotychczasowy areszt spełnił swoją rolę - mówi prok. Jan Bednarek, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy. - Areszt uchylono za poręczeniem majątkowe w wysokości 15 tys. zł - dodaje śledczy.
L. trafiła za kraty w marcu tego roku. A wraz z nią dwaj taksówkarze. Mieli pecha, bo przyjechali na miejsce właśnie w momencie, kiedy policjanci CBŚ przeszukiwali budynek nocnego klubu. W ich samochodach mundurowi znaleźli narkotyki.
- Zabezpieczono znaczną ilość kokainy, której czarnorynkowa wartość to około 30 tys. zł - wyjaśnia Katarzyna Balcer, rzeczniczka prasowa Centralnego Biura Śledczego.
Czytaj: Wpadli kibole handlujący narkotykami. Wśród nich Dariusz L., ps. "Legia" [wideo]
W samej agencji natomiast policjanci znaleźli blisko 1,5 mln zł w gotówce. Pieniądze zostały zabezpieczone na poczet trwającego śledztwa.
Miesiąc wcześniej, w lutym tego roku po raz pierwszy za kraty trafił natomiast Dariusz L., znany też pod pseudonimem "Legia". Ten nieformalny przywódca bydgoskich pseudokibiców próbował wymusić na Agnieszce L. haracz za tak zwaną ochronę klubu. Groził jej podpaleniem. Za kratami spędził jednak niedużo czasu. Wyszedł na wolność również za poręczeniem. I pewnie nic by się nie zmieniło, gdyby nie kolejne uderzenie policji. 23 czerwca kryminalni - tym razem z komendy wojewódzkiej - weszli do kilku mieszkań w Bydgoszczy. Oprócz "Legii" zatrzymano sześciu innych kiboli. - Policjanci od dłuższego czasu gromadzili dowody przeciwko dilerom, wprowadzającym do obrotu znaczne ilości narkotyków - mówi nadkom. Monika Chlebicz, rzecznik KWP w Bydgoszczy. - Tropy prowadziły właśnie do osób z kręgu bydgoskich pseudokibiców.
Śledczy mają dowody na to, że podejrzani mogli sprzedać 23 kg amfetaminy i 30 kg marihuany.
Agnieszka L. opuściła areszt dzień później. Czy miało to bezpośredni związek z ponownym zatrzymaniem i aresztowaniem "Legii"? - Śledztwo trwa - mówi prok. Bednarek.
Niejedno zresztą. Drugie dochodzenie, które ma związek a agencją Agnieszki L, dotyczy z kolei poszkodowanych klientów nocnego lokalu. Jednym z nich jest 45-letni kierowca tira. Twierdzi, że z jego konta zniknęło 20 tys. zł. Tropem w tej sprawie jest... terminal płatniczy. - Urządzenie pochodziło z agencji na Jarach - wyjaśnia prok. Cezary Nawrocki. - Sprawdzamy ten ślad.