https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wracamy do skoku z internatu w Sypniewie

MARIETTA CHOJNACKA
sxc
Od wtorku w sypniewskim "rolniku" nie ma innego tematu, jak skok pijanego ucznia z zawodówki kucharskiej z pierwszego piętra internatu. Wczoraj wypadkowi i skutkom picia alkoholu poświęcono apel szkolny.

Jak informowaliśmy, we wtorek o 13.15 doszło do tragedii w Zespole Szkół Centrum Kształcenia Rolniczego.

Jak doszło do skoku
Dyrektor Marian Basa zauważył na szkolnym terenie 17-letniego Jakuba, ucznia II klasy zawodówki o specjalności kucharz małej gastronomii. Uznał, że chłopak jest nietrzeźwy i zaprowadził ucznia do internatu, aby pod nadzorem wychowawczyni poczekał na rodziców i policję. Jakub nie znał internatu, bo do szkoły dojeżdżał z pobliskiej Lubczy. Postanowił nie czekać na rodziców i policję i dał drapaka, skacząc z pierwszego piętra.

Wezwano pogotowie, a potem po chłopaka przyleciał śmigłowiec z Bydgoszczy, bo podejrzewano paraliż. Policjanci przez odlotem do szpitala sprawdzili trzeźwość. Chłopak miał 2,18 promila alkoholu. To nie był pierwszy pijacki wybryk Jakuba, ale tym razem nie skończyło się na naganie dyrektora, jak w lutym przed feriami.

Szkoła antyalkoholowa

Na szczęście nie potwierdził się czarny scenariusz. - Chłopak nie jest sparaliżowany, nie ma też urazu wątroby, bo i takie plotki się pojawiły - mówi Marian Basa, dyrektor Zespołu Szkół Centrum Kształcenia Rolniczego w Sypniewie. - Obrzęk odcinka lędźwiowego ustępuje. Nie ma też wewnętrznych obrażeń i złamań.

Wczoraj w szkole był apel i policjant mówił o konsekwencjach spożywania alkoholu. A w "rolniku" czekają już na Jakuba. - Szkoła jest od wychowania,a nie do wyrzucania - mówi Basa. - Dostanie naganę dyrektora, będzie mieć stały kontakt z pedagogiem i obowiązkowe pogadanki dotyczące profilaktyki alkoholowej.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska