Na filmie widać, jak auto osobowe jedzie ul. Strzegomską, lewym pasem, w stronę centrum. Kilkadziesiąt metrów dalej, za Gądowianką i wiaduktem kolejowym ulica zwęża się z dwóch do jednego pasa. Podjeżdżający lewą stroną samochód mija pojazdy, które już wcześniej zmieniły pas na prawy i podjeżdżają wolniej do zwężenia. Tak właśnie należy postępować zgodnie z kodeksem drogowym, który wprowadza jazdę na suwak. Jeśli pas drogowy zanika, kierowcy powinni dojechać do jego końca i tam wjeżdżać na sąsiedni pas, naprzemiennie z jadącymi nim samochodami.
Chyba widok jadącego z lewej auta obudził w kierowcy autobusu linii 149 szeryfa, bo przegubowiec nagle ruszył skręcając w lewo i zastawił część sąsiedniego pasa. Nadjeżdżającej osobówce udaje się ominąć przód autobusu. Jej kierowca zmienia pas ruchu przed zwężeniem, ale wtedy od prawej wciska się autobus przejeżdżający do przystanku.
Do zdarzenia doszło 11 maja po południu. Kierowca autobusu najwyraźniej nie godził się, żeby osobówka dojechała do zwężenia wolnym lewym pasem i agresywnie „bronił” swojego miejsca.
- Wiele wskazuje na to, że policjanci prowadzić będą postępowanie w związku ze stwierdzeniem popełnienia wykroczenia w ruchu drogowym. Materiał filmowy został przekazany do komisariatu policji Wrocław Fabryczna. Zarejestrowana kamerą sytuacja zostanie teraz poddana analizie pod kątem prawnym – mówi portalowi GazetaWroclawska.pl asp. szt. Łukasz Dutkowiak z wrocławskiej policji.
Dla MPK Wrocław ta sprawa, dotycząca bezpieczeństwa zarówno pasażerów przewoźnika, jak i innych uczestników ruchu drogowego, nie istnieje. W spółce twierdzą, że to problem Michalczewskiego - podwykonawcy MPK. To zmiana w podejściu miejskiego przewoźnika do oceny jakości usług podwykonawcy. Przypomnijmy, że w ubiegłym roku, kiedy Inspekcja Transportu Drogowego uznała, że co trzeci autobus Michalczewskiego w ogóle nie powinien jeździć, MPK Wrocław zostało zobowiązane przez urząd miejski do sprawdzenia procedur kontrolnych u Michalczewskiego i w swoich pojazdach. MPK Wrocław za usługi zamówione w Michalczewskim płaci 34 mln zł rocznie. Przewoźnik zdobył dziesięcioletni kontrakt w 2015 r.
Spółka Michalczewski również nie skomentowała zachowania swego kierowcy.