- Mundurowi sprawdzali okolicę oraz przeglądali zapisy monitoringu. Do obejrzenia mieli kilkanaście godzin nagrań. Policjanci, tak jak w wielu sprawach, brali pod uwagę różne scenariusze: sprawdzali, czy auto nie zostało odholowane przez straż miejską, czy nie zostało ukradzione metodą na hol lub lawetę, ale im więcej mieli ustaleń, tym więcej nabierali wątpliwości. Wersja o kradzieży pojazdu stawała się dla doświadczonych policjantów coraz mniej prawdopodobna – mówi sierż. szt. Dariusz Rajski z wrocławskiej policji.
Małżeństwo cały czas przekonywało jednak, że samochód został skradziony sprzed domu. Policjanci przyjęli zawiadomienie o kradzieży i przeprowadzili wszystkie formalności. Następnie kobieta wyszła z komisariatu w Leśnicy. Za chwilę jedna wróciła, bo przypomniało jej się, że... zostawiła auto na parkingu domu handlowego Hermes.
- Policjanci zupełnie niepotrzebnie prowadzili przez kilka godzin godzin swoje czynności, angażując się w poszukiwanie samochodu i sprawdzając wersję o kradzieży – zaznacza Rajski.
Zdarzenie miało miejsce w nocy z 8 na 9 września. Obecnie sprawa jest analizowana. Policja skontaktuje się z prokuraturą i zostanie podjęta decyzja czy kobieta poniesie odpowiedzialność za złożenie fałszywego zawiadomienia.
