– Państwo ma obowiązek chronić dziecko a nie pedofila. Przestępca, który krzywdzi dzieci, musi się liczyć z bardzo surowymi konsekwencjami. Nie tylko z wieloletnim wyrokiem, lecz także z utratą anonimowości – tak o wprowadzeniu rejestru mówił Minister Sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
Lista Składa się z dwóch części. Pierwsza niejawna. Mają do niej dostęp prokuratury, sądy, policja i inne służby a także m.in. pracodawcy, którzy zatrudniają osoby do pracy „związanej z wychowaniem, edukacją, wypoczynkiem, leczeniem małoletnich lub z opieką nad nimi”. Druga – ogólnodostępna. Zgodnie z wpisuje się na nią skazanych przed październikiem 2017 jeśli odpowiadali za najpoważniejsze seksualne zbrodnie - gwałty na nieletnich mających mniej niż 15 lat, gwałty zbiorowe albo dokonane „ze szczególnym okrucieństwem”.
Sejm tak przygotował przepisy żeby nie dało się łatwo z rejestru zniknąć. Sąd może wykreślić osobę tylko uzasadniając to dobrem pokrzywdzonego dziecka. Ale wrocławski sąd sejmową ustawę interpretuje inaczej. Parlamentowi zarzuca, że przepisy – tworzone „niedbale” - są wewnętrznie sprzeczne. Dlatego sąd interpretuje je po swojemu. Czyli tak: do rejestru można wpisać tylko kogoś kto został skazany po październiku 2017. Inna interpretacja przepisów byłaby niezgodna z konstytucją. W końcu prawo nie może działać wstecz.
Co więcej. Sąd posługuje się też dokumentami z parlamentu. Pismem Biura Legislacyjnego Senatu, w którym mowa jest m. in. o konstytucyjnych wątpliwościach. Co do wpisywania skazanych przed październikiem 2017. Ocenę Sądu Okręgowego poparł – co do dwóch przypadków – poparł Sąd Apelacyjny we Wrocławiu. Utrzymując w mocy decyzję o wykreśleniu z listy pedofilów.
- Naszą intencją było to aby takie osoby wpisywać na listę – mówi poseł Bartłomiej Wróblewski z Prawa i Sprawiedliwości. Był szefem sejmowej podkomisji, która pracowała nad ustawą o liście pedofilów. - Jest prawna zasada domniemania konstytucyjności ustawy. Jeśli sąd ma wątpliwości czy jakiś zapis jest albo nie jest zgodny z konstytucją to powinien zadać pytanie prawne Trybunałowi Konstytucyjnemu. Nie może być tak, ze sąd sam uznaje jakiś przepis za niezgodny z konstytucją – dodaje poseł. Zastrzegając, że nie ocenia orzeczeń wrocławskiego Sądu Okręgowego bo ich nie zna. - Zdawaliśmy sobie sprawę z wątpliwości konstytucyjnych. Ale te przepisy były przyjęte w ściśle określonym celu – ochrony dzieci przed sprawcami tego typu przestępstw. Ważyliśmy różne konstytucyjne racje – dodaje pan poseł.
Co ciekawe nie wszystkie sądy w Polsce interpretują prawo tak jak sąd we Wrocławiu. Będzie więc tak, że pedofile i gwałciciele skazani za takie samo przestępstwo w różnych regionach kraju będą na liście albo ich nie będzie. Zależnie od tego jak sądy na ich terenie rozumieją sejmową ustawę.
Czy takich wykreślonych będzie więcej? Teoretycznie mieli czas do 1 grudnia 2017 na złożenie wniosku do sądu. Więc termin już przepadł. Ale niedawno mieliśmy przypadek z wykreśleniem z rejestru Tomasza Komendy. Niesłusznie skazanego za gwałt i morderstwo, który w więzieniu przesiedział 18 lat. Teraz w Sądzie Najwyższym jest precedensowy wniosek prokuratury o jego uniewinnienie. Komenda w marcu poprosił o sąd o wykreślenie z listy pedofilów.
Sąd najpierw zgodził się rozpoznać wniosek mimo że termin na jego zgłoszenie już minął. Formalnie nazywa się to „przywróceniem terminu”. A potem zdecydował o wykreśleniu. Uzasadniając swoją decyzję zaznaczył, że wyjątkowa sytuacja niewinnie skazanego nie miała żadnego znaczenia. Liczyła się tylko interpretacja przepisów.
Możliwe więc, że również inni pedofile z listy poproszą o rozpatrzenie wniosku mimo że wpłynął po terminie a sąd się zgodzi.