https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wspaniała piątka z BTW

Kazimierz Fiut
Bronisławski, Jankowski, Braun, Birkholc,  brakuje Ormanowskiego
Bronisławski, Jankowski, Braun, Birkholc, brakuje Ormanowskiego
Pięciu wioślarzy z BTW było w 1928 r. bohaterami Bydgoszczy i kraju. Gdy wracali z olimpiady w Amsterdamie, na ulicach witały ich tłumy.

     
     
W sobotę Bydgoskie Towarzystwo Wioślarskie obchodziło 85-lecie założenia. - Sukces sportowców w Amsterdamie jest jedną z najwspanialszych chwil w historii klubu - ocenia obecny prezes Antoni Rosołowicz.
     Wielka piątka
     
Najstarsze towarzystwo polskich wioślarzy w Bydgoszczy powstało w 1920 r. Siedzibą był barak nad Brdą przy ul. Bernardyńskiej zwany "szałasem". Skromna siedziba nie mogła konkurować z tzw. "pałacykiem", który po drugiej stronie rzeki mieli wioślarze niemieccy. Za to na torze Polacy zaczęli odnosić większe sukcesy. 5 lat później BTW dorobiło się wyjątkowych wioślarzy.
     Bernard Ormianowski pochodził z Lipnik koło Świecia z wielodzietnej rodziny kupieckiej. Edmund Jankowski urodził się we Wrockach koło Brodnicy. Bydgoszczaninem był Franciszek Bronikowski, absolwent szkoły rzemiosł artystycznych (mieściła się w budynku dzisiejszego Technikum Mechanicznego przy rondzie Grunwaldzkim), specjalizował się w wyrabianiu stylowych mebli. Leon Birkholc pochodził z Koronowa, po skończeniu szkoły handlowej pracował jako buchalter, a potem jako kasjer w oddziale Poznańskiego Banku Ziemian. Bolesław Drewek porzucił Swornegacie koło Chojnic i pracował jako administrator w "Dzienniku Bydgoskim" oraz urzędnik w Komunalnej Kasie Oszczędności.
     Z Lucerny do Amsterdamu
     
W 1926 r. dwóch z nich: Birkholc i Bronikowski wraz z Franciszkiem Janikiem, Mieczysławem Figurskim i Franciszkiem Brzezińskim wywalczyli brąz w mistrzostwach Europy w Lucernie. Dwa lata później igrzyska olimpijskie odbywały się w Amsterdamie. Reprezentująca Polskę czwórka ze sternikiem w całości składała się z zawodników BTW. Do Birkholca i Bronikowskiego dołączyli: Ormanowski, Jankowski i Drewek.
     Wioślarze zamieszkali Amsterdamie w Domu Polskim, znacznie oddalonym od toru regatowego. Na zawody dojeżdżali autobusami. Tor olimpijski był niepozorny - równocześnie mogły na nim rywalizować jedynie dwie osady.
     Sędziowskie kanty
     
Betewiacy bez problemów pokonali Japończyków i o miejsce w półfinale walczyli z Francuzami. Znowu wygrali, jednak nie awansowali do półfinału, ale do repesaży z udziałem 5 osad. Był to wynik skomplikowanego regulaminu zastosowanego przez organizatorów. Polacy tym razem trafili na Belgów i w razie wygranej mieli zapewniony przynajmniej srebrny medal, bowiem później przysługiwał im wolny los.
     Osada BTW pewnie pokonała Belgów i już cieszyła się przynajmniej z wicemistrzostwa, gdy wszystko zmienili Szwajcarzy, którzy w drugiej parze półfinałowej przegrali z Włochami. Helweci złożyli protest i zażądali dodatkowej konfrontacji z Polakami. Jerzy Loth, szef polskiej reprezentacji olimpijskiej, z kurtuazyjnych względów zachował się po dżentelmeńsku i zgodził się na dogrywkę. Tym samym skazał swoją osadę na porażkę. Wioślarze o zmianie decyzji dowiedzieli się dopiero na 2 godziny przed startem. Byli rozczarowani.
     Prowadzili tylko na początku trasy, ale Szwajcarzy zachowali więcej sił w końcówce i wygrali z biało-czerwonymi o 5 sekund. - Brakowało nam ducha walki, gdyż czuliśmy, że zostaliśmy wykantowani - podsumował ten bieg Ormanowski. Dla Polaków pozostał brązowy medal, który był jednak pierwszym krążkiem olimpijskim w historii polskiego wioślarstwa i pierwszym dla Bydgoszczy.
     Bohaterowie Bydgoszczy
     
Do kraju zawodnicy wrócili jak wielcy bohaterowie. 15 sierpnia na dworzec kolejowy przyszły ogromne tłumy. Reporter "Dziennika Bydgoskiego" pisał: "Na czele stanęły gremialnie nasze sympatyczne wioślarki, każda z wielkim bukietem kwiatów. Cały peron zaludniony. W szeregu stoją wioślarze BTW, wioślarki BKW, harcerska drużyna morska, na czele orkiestra 62 pułku piechoty wielkopolskiej. Pozatem widzimy tam przedstawicieli miasta, MKWF i PW, prasy, Powstańców i Wojaków, Sokoła i wielu innych, poza niemi tłumy publiczności. Pociąg z olimpijczykami wjechał z 10 minutowym opóźnieniem. Z daleka było widać powiewające chorągwie: polską, olimpijską i klubowa. Jak na komendę podniosły się burze oklasków. Orkiestra odegraniem marsza oddała cześć powracającym. Kwiaty, całowanie, ściskanie, serdeczne gratulacje. Koledzy chwytają medalistów i wynoszą na ramionach do samochodu. Tłumy bydgoszczan czekały też na nich przed dworcem. A potem wielotysięczny korowód wyruszył ulicami miasta do klubowego szałasu."
     Nietuzinkowi
     
Edmund Jankowski, uczestniczył w kampanii wrześniowej, walczył nad Bzurą, w Puszczy Kampinoskiej i w Warszawie. Został 1 listopada 1939 r. rozstrzelany w Dolinie Śmieci.
     Bolesław Drewek po kampanii wrześniowej, trafił na przymusowe roboty do Niemiec. Po wojnie pracował w Komunalnej Kasie Oszczędności w Bydgoszczy. Przeniósł się na Wybrzeże, został głównym księgowym w NBP w Gdańsku, potem dyrektorem. Był prezesem tamtejszego związku wioślarskiego.
     Franciszek Bronikowski bronił w 1939 r. Warszawy. Po zakończeniu kariery pracował w firmie Fabryka Mebli Emil Bronikowski i Syn (po wojnie upaństwowiona jako Bydgoska Fabryka Mebli), a potem przeniósł się do Milanówka pod Warszawą, gdzie prowadził zakład mebli stylowych.
     Leon Birkholc także uczestniczył w kampanii wrześniowej, trafił do niewoli. Po wojnie był krótko wicedyrektorem Komunalnej Kasy Oszczędności w Bydgoszczy. W 1960 r. wstąpił do zakonu. Zamieszkał w klasztorze w Sokółce koło Polanicy Zdroju. W 1968 r. zginął w wypadku motocyklowym.
     Bernard Ormanowski wojnę przeżył w Bydgoszczy, a po niej przez długie lata był szkoleniowcem Kolejowego Klubu Wioślarskiego. Jego oczkiem w głowie była dwójka bez sternika: Jerzy Broniec, Alfons Ślusarski - wicemistrzowie świata.
     

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska