Dlatego zarabia nawet wówczas, gdy dostaje przysłowiową złotówkę. Zwykle pracodawca nie podpisuje z taką osobą normalnej umowy o pracę, a tylko umowę zlecenie lub o dzieło. Współpracownik bądź oferuje swoje usługi "z doskoku", bądź też przychodzi codzienne i spędza tam tyle samo czasu, co zwykły pracownik. Zakład odprowadza podatek od tego, co zarobił - więc współpracownik nie ma prawa do statusu bezrobotnego.
Co się bardziej opłaca?
Takich sytuacji jest mnóstwo: pracodawcy płacą niewiele i nie gwarantują żadnych świadczeń. Bywa i tak, że współpracownicy dostają po 100 i 200 zł na miesiąc. Nie są w stanie założyć jednoosobowej firmy, skoro sam ZUS pochłania blisko 700 zł. Tymczasem w "pośredniaku" bezrobotni mogą liczyć choć na ubezpieczenie zdrowotne, czyli za darmo idą do lekarza lub do szpitala.
Należałoby się więc zastanowić, co jest bardziej opłacalne: być takim współpracownikiem czy bezrobotnym? - _Jeśli ktoś legalnie zarabia nawet przysłowiową złotówkę, formalnie nie może być bezrobotnym i nie jest też pracownikiem. Polskie przepisy zmuszają go, by wisiał w próżni - _twierdzi Barbara Grabowska, kierownik Powiatowego Urzędu Pracy w Bydgoszczy. Za taką sytuację powinniśmy więc "podziękować" naszym ustawodawcom.
Kuriozalne sytuacje
Gdybyśmy postępowali zgodnie z prawem, rodziłoby to kuriozalne sytuacje, np. śpiewamy w operze lub w chórze 25 i 26 dnia każdego miesiąca. Powinniśmy więc w przeddzień wyrejestrować się z urzędu pracy i po tych dwóch dniach zarejestrować się tam ponownie. Tak samo postępujemy, gdy uda się na jeden czy kilka dni złapać legalne zajęcie, choćby przy zbiorze owoców, pracy w polu, przy rozładunku transportu czy układaniu towaru na półkach w hipermarkecie. To absurd, więc chyba trudno się dziwić, że większość takich osób pracuje nielegalnie, aby po prostu przeżyć.
Są też inne sytuacje: ludzie wynajmują działki na billboardy. Nie są nigdzie zatrudnieni, a zarabiają w ten sposób na życie. Czy formalnie mogą być bezrobotnymi? Tu sprawa jest jasna: mają takie prawo - jeżeli firmy, z którymi podpisali umowę, nie płacą im więcej niż 400 zł na miesiąc.
