Krzysztof Matela kanclerz loży bydgoskiej BCC
Krzysztof Matela kanclerz loży bydgoskiej BCC
- Niezrozumiały system ocen wniosków to rzeczywiście największy grzech naszego Urzędu Marszałkowskiego. Drugim jest przesadnie długi czas oceny wniosków. Do tego dochodzi katastrofalnie niski poziom wiedzy urzędników.
To pierwsza, tak stanowcza krytyka pracowników naszego Urzędu Marszałkowskiego. Z drugiej jednak strony wyniki kontroli systemu rozdysponowania unijnych dotacji są porażające. Okazuje się bowiem, że ponad 75 procent skontrolowanych wniosków zostało ocenionych według złych kryteriów.
Oceniali jak chcieli
Brak jednolitej metodologii oceny projektów to podstawowy z wykrytych błędów. W wyniku tego na konkursowej liście wniosków wyłonionych do dofinansowania znalazły się projekty, które powinny zostać umieszczone na liście rezerwowej i odwrotnie.
- Szczególnie zaskakująca jest skala rozpiętości ocen tych samych wniosków. Naszym zdaniem zawiódł system kontroli ekspertów, albo w ogóle brak takiego systemu - tłumaczy Piotr Kurek, rzecznik prasowy kujawsko-pomorskiego wojewody. Zaraz jednak wyjaśnia, że błędy dotyczą tylko jednego konkursu, który urząd wojewódzki wziął pod lupę. - Do tego nie sprawdziliśmy wszystkich wniosków, tylko losowo wybraną część. Nie wiemy więc, czy i jak Urząd Marszałkowski radzi sobie z pozostałymi - dodaje rzecznik.
Mirosław Ślachciak
Mirosław Ślachciak
- prezes Kujawsko-Pomorskiego Związku Pracodawców i Przedsiębiorców
- Największy problem przedsiębiorców z dotacjami, to brak jednolitych i przejrzystych kryteriów oceny wniosków. Zdarza się, że ten sam ekspert w różny sposób ocenia podobne projekty.
Skala zjawiska jest jednak poważna. O dofinansowanie w feralnym konkursie starało się prawie 200 przedsiębiorców z regionu. Sprawę komplikuje też fakt, że konkurs już się zakończył i podpisano umowy z beneficjentami.
Zdaniem Michała Korolko, szefa departamentu polityki regionalnej Urzędu Marszałkowskiego, problemu jednak nie ma. - Ponownie sprawdziliśmy wszystkie wnioski i według naszych danych tylko 11 z nich powinno spaść do rezerwy, a 13 wskoczyć na ich miejsce - mówi. - W przypadku tych ostatnich zdecydujemy się oczywiście na dofinansowanie. Skąd weźmiemy na to pieniądze? Przesuniemy je z puli innych konkursów.
- Moim zdaniem takie stawianie sprawy to spłycenie problemu - twierdzi Krzysztof Smoczyk, szef biura zarządzania funduszami europejskimi w urzędzie wojewódzkim. - Dane dotyczące przesunięć z i na listę rezerwową są pewnie dobre, ale jestem pewien, że po ponownym sprawdzeniu swoje pozycje na liście zmieniło dużo więcej projektów. Przecież tylko w tym konkursie brało udział 185 wniosków. Wciąż też pozostaje kwestia braku spójnego systemu oceny wniosków i wytycznych dla ekspertów - mówi.
Wezmą się za ekspertów
- Następne konkursy będą oceniane według nowych, bardziej szczegółowych zasad - zapewnia dyrektor Korolko. - Do tego wprowadzamy system szkoleń i egzaminowania ekspertów, a w planach mamy jeszcze zatrudnianie biegłych.
Przypomnijmy, że Urząd Marszałkowski organizuje kilkadziesiąt podobnych konkursów rocznie - na promocję, turystykę, budowę dróg, czy na prywatne inwestycje. Łącznie, za pomocą konkursów, zamierza rozdysponować do 2013 roku prawie 951 milionów euro. Pracownicy UM zapewniają, że nie popełnią już błędów.
Czy braliście udział w konkursach na unijne dotacje? Jak korzystacie z nich? Czekamy na sygnały.
