Samotna emerytka odłożyła trochę oszczędności na lokacie w jednym z włocławskich banków. Wszystko było w porządku, dopóki pani Barbara była zdrowa.
Samotna emerytka odłożyła trochę oszczędności na lokacie w jednym z włocławskich banków. Wszystko było w porządku, dopóki pani Barbara była zdrowa. Ale zdarzyło się nieszczęście - wylew krwi do mózgu. Kobieta została częściowo sparaliżowana. Nie mogła już chodzić, prawa ręka była bezwładna. Wiedząc, że z odzyskaniem zdrowia będą problemy, chciała uporządkować sprawy finansowe. Postanowiła zlikwidować lokatę.
Procedury nie przewidziały
- Zadzwoniłam do banku, by się dowiedzieć, co muszę zrobić - mówi pani Barbara. - Usłyszałam, że muszę zgłosić się osobiście, bo nie mam pełnomocnika. Na pytanie, jak mam to zrobić, skoro jestem częściowo sparaliżowana, kierownik placówki powiedział, bym udała się do notariusza. On sporządzi wniosek, na którym wskażę pełnomocnika.