MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wszystko przepadło

Andrzej Bartniak
Chociaż nie ma z tego wielkich korzyści, niewiele zakładów zrezygnowało z wywoływania filmów. Na zdjęciu Roksana Żmijewska
Chociaż nie ma z tego wielkich korzyści, niewiele zakładów zrezygnowało z wywoływania filmów. Na zdjęciu Roksana Żmijewska
Chociaż robimy coraz więcej zdjęć, to coraz rzadziej jej wywołujemy. Taki paradoks, za który winę ponosi... fotografia cyfrowa. Nie ma motywacji, żeby iść do fotografa. Co innego z filmami. Problem w tym, że niebawem nie będzie komu ich wywoływać.

- Dwa, trzy lata - przepowiada Dariusz Gondek ze świeckiego "Fotusa". - Nie sądzę żeby dłużej mogła funkcjonować fotografia analogowa w takiej formie jak dziś. W ciągu dnia trafia do zakładu kilka rolek. Ich liczba stale spada. Młodzi ludzie zastanawiając się nad kupnem aparatu nawet nie biorą pod uwagę analogu. Niemal wyłącznie korzystają z nich osoby starsze, które z różnych powodów nie przekonały się do nowej technologii. Jest też trzecia, dosyć nowa grupa, ludzi którzy zadowalają się aparatem w komórce.

O tym kiedy imprezę taneczną lub wycieczkę ma któryś z klubów seniora, doskonale wie Łukasz Bojarowski z Foto & Copy Centrum w Świeciu. - Objawia się to zwiększoną sprzedażą filmów, które później znowu trafiają do nas - zauważa Bojarowski. - Odbitki z negatywów stanowią może dwa procent wszystkich jakie wykonujemy. Myślę, że ten stan utrzyma się jeszcze przez najwyżej pięć lat, a później stanie się to, co ze slajdami.

Bojarowski zauważa jeszcze jeden znak czasu. Kiedyś fotografowie doskonale wiedzieli kiedy będą mieć więcej pracy: wakacje, pierwsze dni po świętach, czas pierwszej komunii itp. Po momentach przesilenia sytuacja wracała do normy. - Dziś praktycznie nie odczuwamy tego falowania, bo ludzie przestali przywiązywać wagę do odbitek - stwierdza. - Wystarczą im pliki w komputerze, albo na płycie. Wiąże się z tym jednak pewne niebezpieczeństwo.

Wszystko przepadło

- Pamiętam jak pewna kobieta ubolewała, że komputer syna uległ uszkodzeniu - wspomina Dariusz Gondek. - Nie było jej żal urządzenia, ale zapisanych na twardym dysku zdjęć, które utraciła bezpowrotnie. Od tamtej pory zawsze pamięta o zrobieniu odbitek.
Jeszcze kilka lat temu wydawało się, że tradycyjna fotografia i cyfrowa będą funkcjonowały równolegle. Niewielu przewidywało marginalizację tej pierwszej w takim tempie. - A to dopiero początek kłopotów - twierdzi Arkadiusz Kropidłowski z Foto - Arkadii w Grudziądzu. - Zasadniczym problemem są nie same odobitki, a wywoływanie filmów - podkreśla. - Żeby negatywy były dobrej jakości maszyna powinna być w ruchu. Dzięki temu regeneruje się chemia używana do obróbki. Dziesięć filmów dziennie to minimum. Do którego zakładu tyle trafia? - pyta retorycznie.
- Stanie się to, co już praktykowane jest w niektórych większych miastach - dopowiada Bojarowski. - Jedna "negatywó-wka" obsługująca kilka zakładów. Taka kooperacja to jedyne wyjście. Oczywiście będzie się to wiązało z wydłużonym czasem oczekiwania na zdjęcia, ale ci, którzy nie mają jeszcze cyfrówki pewnie się z tym pogodzą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska