Konkretnie Ons Jabeur. Tunezyjka była jedną z tych, które mogły pokrzyżować plany naszej najlepszej tenisistce, która w poniedziałek spadła z czwartego na jedenaste miejsce w rankingu WTA. To efekt straty punktów za ubiegłoroczne zwycięstwo w Roland Garros.
W liczonym od początku roku WTA Race Polka awansowała co prawda z siódmego na piąte, a to na jego podstawie przyznaje się kwalifikacje do „Turnieju Mistrzyń”. Wciąż jednak nie mogła być w stu procentach pewna gry w Guadalajarze, bo po zakończonym w niedzielę turnieju WTA 1000 w Indian Wells postanowiła zrobić sobie przerwę i nie jest zgłoszona do żadnego z kolejnych, rozgrywanych w bieżącym i przyszłym tygodniu. Rywalki, w tym właśnie Jabeur, grają za to dalej. Tunezyjka zgłosiła się do turniejów WTA 500 w Moskwie i WTA 250 we włoskim Courmayeur.
„Iga Świątek jest na 100 procent w WTA Finals, jeśli: wycofa się Barty, lub Badosa nie dojdzie do finału ostatniego turnieju WTA 250, Jabeur nie dojdzie do finału w Moskwie lub któraś z Sakkari/Muguruza przegra w pierwszym meczu w Moskwie. Science fiction” - analizował na Twitterze dziennikarz Canal+ Sport Bartek Ignacik.
Jeden z warunków został właśnie spełniony, bo Jabeur skreczowała w Moskwie (przy stanie 1:6, 0:1) w meczu pierwszej rundy z Rosjanką Jekateriną Aleksandrową. To oznacza, że Tunezyjka nadal będzie tracić do Polki ponad 200 punktów i aby ją wyprzedzić musi wygrać w przyszłym tygodniu w Courmayeur. Nie będzie to łatwe, nawet biorąc poprawkę na ostatnie wyniki Jabeur, która w Indian Wells dotarła do półfinału.
Na ten moment pewne występu w Guadalajarze (10-17 listopada) są cztery najwyżej sklasyfikowane tenisistki: Australijka Ashleigh Barty (która jednak rozważa wycofanie się z turnieju), Białorusinka Aryna Sabalenka oraz Czeszki: Barbora Krejcikova i Karolina Pliskova. O pozostałe cztery miejsca oprócz Świątek i Jabeur walczą jeszcze Greczynka Maria Sakkari, oraz Hiszpanki: Garbine Muguruza i Paula Badosa.
