Zadanie nie jest proste, bo kieszonkowca trudno rozpoznać. - Zwykle nie wyróżniają się z tłumu, są schludnie ubrani - tłumaczy Wojciech Chrostowski z zespołu prasowego toruńskiej policji. - Dlatego przede wszystkim trzeba być czujnym. Złodzieje często sztucznie tworzą tłok, więc lepiej go unikać. A gdy ktoś nas potrąca, szturcha, czy popycha - reagujmy.
Takie popychanie to często pierwszy test. Złodzieje sprawdzają naszą uważność. Jeśli nie zwrócimy uwagi na pierwsze szturchnięcie, pewnie nie zareagujemy też na drugie - i zostaniemy bez portfela.
Ale zanim do tego dojdzie, kieszonkowiec musi najpierw dowiedzieć się, gdzie trzymamy pieniądze. - Dlatego lepiej nie sprawdzać nerwowo czy portfel i dokumenty są na miejscu - podpowiada policjant. - W ten sposób wskazujemy złodziejom miejsce ich schowania. Pieniądze warto schować w kilka miejsc i nie nosić przy sobie dużej gotówki. Nie wkładać jej do tylnych kieszeni spodni albo do kurtki.
Trudny czas dla kasjerów
Ale przed Wielkanocą uaktywniają się nie tylko kieszonkowcy. Zmorą pracowników dużych sklepów są też oszuści, którzy podmieniają towary.
- Drogie perfumy w pudełku po żarówkach, lepszy krawat wciśnięty w opakowanie po kieliszkach, markowa frytkownica w pudełku po tańszej - wymienia sposoby złodziei Beata Nowakowska, kasjerka z bydgoskiego hipermarketu. - Dlatego zwykle przy kasowaniu otwieramy wszystkie pudełka i sprawdzamy, co jest w środku, chociaż stojący w kolejce klienci się niecierpliwią. Ale złodzieje są pomysłowi, więc nie mamy wyjścia. Lepiej narazić się na gniew klientów niż płacić z własnej kieszeni.
Inna strategia to zrywanie metek z cenami z tańszych towarów i przeklejanie ich na droższe rzeczy. Tak właśnie próbowała kraść 29-latka, którą w poniedziałek zatrzymali toruńscy policjanci. Złodziejkę zauważyli ochroniarze sklepu, zaniepokoiło ich to, że kobieta często chowała się za półkami.
- Taka zamiana metek na produktach traktowana jest przez polskie prawo jak oszustwo - podkreśla Wojciech Chrostowski. - Jest to przestępstwo w każdym przypadku, niezależnie od wartości wyłudzonego towaru. Kodeks karny przewiduje za nie nawet do ośmiu lat więzienia.
Mamo, tato, gdzie jesteś?
Świąteczne zakupy to także czas gubienia... dzieci. - Najczęściej giną te najmłodsze, w okolicy sklepów z zabawkami - śmieje się pan Marcin, ochroniarz z galerii handlowej w Bydgoszczy. - Na szczęście inni klienci szybko przyprowadzają ich do nas, a obsługa woła rodziców. Jeszcze nie zdarzyło się, żeby od razu nie zareagowali na wezwanie. Znacznie bardziej niebezpiecznie jest, gdy małe dzieci biegają same po ruchomych schodach. Rodzice nie pamiętają, że to nie jest zabawka.
Czytaj e-wydanie »