- To nietypowa sprawa - przyznaje prokurator Waldemar Kwiatkowski, szef działu śledczego Prokuratury Rejonowej we Włocławku. Chodzi o podejrzenie popełnienia przestępstwa przez jednego z członków komisji wyborczej, której lokal znajdował się przy ulicy Uroczej.
- Istnieje podejrzenie, że jeden z członków komisji w lokalu wyborczym prowadził agitacje, a także, że fałszował wyniki wyborów, wydając na przykład po dwie karty do głosowania - mówi prokurator. - Na razie jednak nie przesądzajmy sprawy, wszystkie podejrzenia zostaną wyjaśnione podczas wszczętego postępowania.
Martwe dusze pod prokuratorską lupą
Sytuację dobrze zna Jacek Kraszewski, dyrektor włocławskiej delegatury Krajowej Komisji Wyborczej. - W dniu wyborów zostałem powiadomiony o incydencie, do jakiego doszło w lokalu przy ulicy Uroczej - opowiada. - Jak informowała przewodnicząca komisji, jeden z jej członków wskazywał wyborcom listę, na którą mają głosować. Zgodnie z moją sugestią ten człowiek został przez przewodniczącą upomniany i przez jakiś czas był spokój. Jednak około godziny dziewiętnastej sytuacja znów się powtórzyła. Wtedy juz poproszono tego pana o opuszczenie komisji. Nie chciał wyjść, wiec wezwano policje. Na widok mundurowych sam opuścił lokal.
Człowiek lewicy
To policja uznała, że doszło do popełnienia przestępstwa. Jeszcze tego samego dnia w lokalu wyborczym zjawili się pracownicy sekcji dochodzeniowo-śledczej Komendy Miejskiej Policji. Część dowodów zabezpieczono.
Podejrzany - Kazimierz K. jest osobą znaną we Włocławku, przez wiele lat kierował jedną z placówek oświatowych, zasiadał w Radzie Miasta. Jego nazwisko kojarzone jest od zawsze z lewicą i na rzecz tej partii miał ponoć agitować w dniu wyborów.
- Rozmawiałem z tym panem - mówi dyrektor Jacek Kraszewski. - Przekonywał, że tylko wskazywał jakiejś znajomej, gdzie znajduje się na liście nazwisko jej kandydata, bo zapomniała okularów i prosiła o te pomoc.
Niewykorzystane karty do glosowania, listy uprawnionych, protokoły i inne dokumenty, związane z wyborami, przechowywane są we włocławskim ratuszu. Prokuratura wystąpiła juz do prezydenta o ich udostępnienie. - Ta sprawa nie będzie miała żadnego wpływu na wynik wyborów - zapewnia dyrektor Jacek Kraszewski. Z podejrzanym nie udało się nam skontaktować.