Na razie można tylko zgadywać. Mimo że od zamknięcia list dzielą nas już tylko godziny, wciąż jedynym oficjalnym kandydatem do tytułu rektora Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy jest prof. Janusz Ostoja-Zagórski, prorektor ds. nauki i współpracy z zagranicą. Nieoficjalnie mówi się, że o fotel rektora powalczą też dwaj inni profesorowie tej uczelni: Ryszard Gerlach, dziekan wydziału pedagogiki i psychologii oraz Jacek Woźny, dziekan wydziału humanistycznego.
Nie mają pomysłu
Jedno natomiast jest pewne: nowy rektor będzie miał dużo do zrobienia. Nie jest bowiem tajemnicą, że UKW nie zajmuje czołowych miejsc w rankingach uczelni. W ubiegłorocznym rankingu szkół wyższych miesięcznika "Perspektywy" i "Rzeczpospolitej" uczelnia zajęła dalekie 69. miejsce. Dla porównania, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu znalazł się na miejscu 13., a Uniwersytet Technologiczno-Przyrodniczy w Bydgoszczy zajął 53. lokatę.
Przeczytaj także:Bydgoszcz. Studenci UKW muszą płacić, by dostać zaliczenie?
Dlaczego tak się dzieje? Prof. Lech Witkowski, który właśnie odszedł z Wydziału Pedagogiki i Psychologii UKW, nie zostawia na swojej byłej uczelni suchej nitki. W liście zamieszczonym wczoraj na łamach "Gazety Wyborczej" naukowiec surowo ocenia sytuację na bydgoskim uniwersytecie.
- W Bydgoszczy łatwiej jest się dowiedzieć, ile zarabiają rektorzy, jak grają na instrumentach niż co myślą i jaki mają pomysł na ratowanie środowiska - stwierdza. - Nawet nie wiadomo, czy ktoś rozumie stan zagrożenia uniwersytetu i znane jego źródła oraz winnych - mówi.
Zdaniem prof. Lecha Witkowskiego największe bolączki UKW to stagnacja, wewnętrzne animozje oraz przyzwolenie na niski poziom dydaktyczny. - Czas (…) rozmontować układy, gdzie dominują słabe i opóźniane habilitacje czy brak tytułów profesorskich od lat - podkreśla. - Nie wolno wybierać tych, którzy cementują marazm i walczą z lepszymi od siebie. W bólach wybiera się elektorów, a o kandydatach mówi się pokątnie i po cichu - dodaje.
Światełka w tunelu według profesora jednak nie widać: - Brak jest zrozumienia konieczności istotnych zmian w funkcjonowaniu instytutów - podsumowuje. - Przy słabości naukowej części władz organizujących wydział, instytut i katedry nie ma szansy na zasadniczą zmianę dotychczasowego stanu rzeczy.
Brak konkretów
W rozmowie z "Pomorską" prof. Witkowski przyznaje jednak, że zaskoczyło go zamieszanie wokół listu.
- Mam już dość tej sprawy. To się wymyka spod kontroli - mówi. - Niech się wybierają i bawią w swoim towarzystwie. Tej stajni Augiasza nie da się już uprzątnąć. Nie zamierzam więcej zabierać głosu na ten temat - zaznacza.
- Zarzuty profesora Witkowskiego są bardzo ogólnikowe - twierdzi Tomasz Zieliński, rzecznik UKW. - Chciałem zauważyć, że pan profesor sam odszedł z naszego uniwersytetu, tym samym stawiając się poza uczelnią. Szkoda, że rozpoczyna dyskusję o przyszłości uniwersytetu opuszczając go. Ustosunkowałem się już do listu pana profesora i nie zamierzam do tego wracać.
Dziś lista
Na temat przyszłości uczelni i zarzutów prof. Witkowskiego nie zamierzają też - przynajmniej na razie - rozmawiać wspomniani już kandydaci do fotela rektora.
- Być może będą chcieli powiedzieć coś więcej we wtorek po godz. 12, gdy listy kandydatów zostaną zamknięte - stwierdza krótko Tomasz Zieliński. - Profesor Ostoja-Zagórski ma swoją stronę internetową i tam można zapoznać się z jego programem.
Spotkanie z kandydatami - już głoszonymi oficjalnie - odbędzie się w najbliższy czwartek o godz. 14 w auli Atrium przy ul. Chodkiewicza. Same wybory zostaną przeprowadzone we wtorek, 27 marca, o godz. 14.
Czytaj e-wydanie »