https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wybrzeże Rewalskie. Żyją w rozwalającej się szopie z dziurawym piecykiem pośrodku

Agnieszka Grabarska / GS24
Fot. Marcin Bielecki / GS24
Zdaniem mieszkańców w Niechorzu mieszka para, która natychmiast potrzebuje wsparcia. Sprawa jest tym bardziej bulwersująca, że Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej unika informacji na ten temat - podaje portal GS24.

Chodzi o dwoje starszych mieszkańców starej części osady. Reporterzy "Głosu" natknęli się na nich w mroźny wieczór na trasie pomiędzy Niechorzem a Rewalem. Opatulona po uszy para ciągnęła wózek z drewnem. Oboje szli zmęczeni i przemarznięci. Rozmawialiśmy z nimi. Okazało się, że są w poważnych tarapatach.

- Nie mamy za co żyć - opowiadał mężczyzna. - Brakuje nam pieniędzy na jedzenie i opał. Poszliśmy poszukać starych gałęzi, żeby mieć czym rozpalić w piecu. - Razem pod jednym dachem klepiemy biedę. Najgorzej jest teraz jak zrobiło się zimno. W lesie trzeba szukać czegoś do pieca - dodała kobieta.

Mężczyzna pożalił się nam także, że od dawna mają problem z uzyskaniem pomocy w opiece społecznej. - Ostatnio chciałem pojechać do pośredniaka do Gryfic. Słyszałem, że przy odśnieżaniu można trochę zarobić. W opiece nie chcieli mi dać nawet na bilet - mówił drżącym głosem.

Chcieliśmy sprawdzić, czy tym ludziom naprawdę dzieje się krzywda. Kierowniczka Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Rewalu odmówiła nam jednak informacji o mieszkańcach.

- Obowiązuje mnie ochrona danych osobowych - twierdziła Justyna Żebrowska szefowa GOPS.
W związku z tym, za pośrednictwem gazety, postanowiliśmy skontaktować napotkaną parę z innymi instytucjami. O pomoc poprosiliśmy naszych Czytelników. Odzew był natychmiastowy.

- Znam tych ludzi. Są ze sobą chyba z kilkanaście lat. Żyją w skandalicznych warunkach. Mieszkają w jakiejś szopie z dziurawym piecem pośrodku - twierdził jeden z mieszkańców Niechorza. O sytuacji swoich sąsiadów opowiedziała nam także Jadwiga Stanek. Kobieta twierdzi rozpoznała ich na zdjęciu w gazecie. Twierdzi, że była świadkiem zatrważającej sceny. Poprosiła o pomoc w tej sprawie.
- Jakiś czas temu o mało nie doszło do nieszczęścia. Pan Jurek był w szoku. Twierdził, że nowa kierowniczka OPS -u powiedziała mu, że jak nie ma pieniędzy to może się powiesić - mówi wzburzona kobieta.

Według jej relacji, na pobliskim cmentarzu mężczyzna podjął próbę samobójczą. Przy świadkach miał otwarcie mówić, że tak mu poradziła pani kierownik. Policja potwierdza zdarzenie.

- To było w wakacje. Patrol znalazł mężczyznę na cmentarzu. Przekazaliśmy go Pogotowiu Ratunkowemu. Nie wiemy jaką opieką był objęty później - tłumaczy Edyta Klepczyńska z Komendy Powiatowej Policji w Gryficach. Mundurowi nie potwierdzają jednak wersji jakoby mężczyzna miał publicznie obarczać winą kierownika OPS-u.

Jadwiga Stanek z Niechorza uważa jednak, że jest to możliwe. Twierdzi, że gdy opiekowała się umierającą matką i poprosiła OPS o załatwienie papierkowej formalności, kierowniczka miała jej poradzić, aby oddała matkę do domu starców.

- Tamta poprzednia pani kierownik nikomu nie odmówiła pomocy. Do tej aż strach się z czymś zwrócić - twierdzi kobieta. Szefową gminnego OPS-u poprosiliśmy o wyjaśnienie tych wątpliwości. W e-mailu pytaliśmy czy faktycznie do pana Jerzego skierowała takie kontrowersyjne słowa. Chcieliśmy także wiedzieć czy po samobójczym incydencie OPS podjął jakieś kroki, aby pomóc potrzebującym. W trzecim pytaniu próbowaliśmy także dociec jaką opieką obecnie jest objęty pan Jerzy i jego partnerka.

- Muszę pojechać do tego pana, aby podpisał mi oświadczenie czy mogę o nim udzielić informacji - poinformowała Justyna Żebrowska. - A po za tym mam urwanie głowy. Przygotowuję wigilię dla samotnych i materiały na sesję. Jestem obłożona papierami bo zamykamy rok i robimy zestawienia.

Źródło: Żyją w nieludzkich warunkach. Jeżdżą wózkiem po chrust, by przetrwać mrozy - www.gs24.pl
Udostępnij

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

s
społecznica
Gdybym była wójtem ( lub burmistrzem) jej gminy, to taka kierowniczka nie pracowała by u mnie juz jednej minuty. Dla niej wazniejsza jest wigilia dla ubogich, bo o tej wigilii napisze prasa, może pokaże telewizja i ona będzie miała sprawę odfajkowaną. Generalnie opieka społeczna stoi u nas na glowie. Panie urzedniczki są optryskliwe, sprawy załatwiaja jak najbardziej urzedowo, rzadko która ma serce. Wiem cos o tym, bo jestem działaczem społecznym i staram się wielokrotnie tym niezaradnym ludziom załatwiać to, co POWINNO BYĆ W GESTII OPIEKI SPOŁECZNEJ! Natomiast wójta tej gminy prosimy o publiczna wypowiedż, jaka pomoc udzielono tym ludziom chocby tylko na czas siarczystych mrozów!!!
m
mosrus
Widzę, że dla Pani kierownik OPS ważniejsze są zestawienia i przygotowanie dokumentów na sesję. Wstyd, jak można zostawić tak ludzi, bez opieki, bez zrozumienia, a gdzie włodarze gminni, czyżby Oni nie wiedzieli, że znajdują się ludzie potrzebujący takiej pomocy. Taką Panią należałoby zwolnić, na pewno znajdą się ludzie wykształceni, którzy znajdą czas aby sprawdzić jak mieszkają podopieczni i czy potrzebują pomocy. W naszym kraju pomaga się alkoholikom, bo to ludzie chorzy. Każdą pomoc otrzymaną nawet ta dosłowną, czyli dary w postaci żywności potrafią sprzedać i kupić alkohol, a tym, którzy naprawdę potrzebują pomocy, się im nie udziela. Mamy 21 wiek i wielu jeszcze ludzi mieszka w nie najlepszych warunkach, szczególnie zimą jest to uciążliwe. Niektórzy radzą sobie jak potrafią, ale są też tacy, którzy są bezradni, nie znają się na przepisach, nie potrafią nawet wniosku napisać o pomoc, a co dopiero o nią poprosić. Pani kierownik, czasami trzeba trochę serca, współczucia i serdeczności, żeby pomagać innym. Pominęła się Pani z powołaniem, jeżeli dla Pani ważniejsze są papierki a nie podopieczni. Warto dawać dobro, bo czasami wraca podwójnie.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska