Przypomnijmy. Około godz. 6.20 doszło do eksplozji w mieszkaniu na parterze. - Usłyszałem huk i odgłos szyb, które wypadały z okien i rozbijały się o ziemię - opowiadał pan Bartosz, jeden z lokatorów. - W parę sekund wszyscy wybiegliśmy z domów.
Poparzeni kobieta i mężczyzna znaleźli się w szpitalu. Prawdopodobnie pod koniec tego tygodnia opuszczą lecznicę.
Przeczytaj także:Eksplozja budynku przy ul. Grudziądzkiej w Bydgoszczy. Są poszkodowani [wideo]
Kolejnych 18 lokatorów zostało rannych.
Strażak też ranny
Mogło być znacznie gorzej. W momencie wybuchu stropowe belki tak się ustawiły, że uchroniły mieszkańców lokalu, w którym doszło do eksplozji, przed zmiażdżeniem. Jeden ze strażaków trafił do szpitala. Spadły na niego kawałki betonu.
Ewakuowani, na czas akcji ratowniczej, czekali w podstawionym autobusie.
Decyzja: wyburzyć!
Po eksplozji trzeba było odciąć część dachu i zburzyć ścianę szczytową budynku, bo w przeciwnym razie dom mógł się zawalić. Lokatorzy myśleli, że nikt z nich nie będzie mógł wrócić do swojego mieszkania.
Wiadomości z Bydgoszczy
Okazało się jednak, że tylko dwie rodziny nie mogą tu znowu zamieszkać (pozostali wrócili do mieszkań po południu). - Jedna to para, która nadal przebywa w szpitalu. Gdy go opuści, będzie mogła zamieszkiwać w lokum tymczasowym przy ulicy Zygmunta Augusta - mówi Adam Ferek, dyrektor Miejskiego Centrum Zarządzania Kryzysowego. - Druga rodzina już tam przebywa.
Poszkodowani pomieszkają tu do momentu, aż sami znajdą sobie inne mieszkanie albo właściciel kamienicy przy ul. Grudziądzkiej im je zapewni.
Pod kreską
Ile kosztowała piątkowa akcja? Ze wstępnych wyliczeń wynika, że 12300 złotych. Koszt rozbiórki budynku powinien zostać pokryty przez właściciela posesji, w której doszło do wybuchu.
To osoba prywatna. Twierdzi, że nie ma na to pieniędzy, bo lokatorzy zalegają jej z opłatami. - Prawdopodobnie więc sprawa o odzyskanie funduszy, jakie wydało na tę akcję miasto, znajdzie finał w sądzie - usłyszeliśmy w centrum zarządzania kryzysowego.
Czytaj e-wydanie »
Poparzeni kobieta i mężczyzna znaleźli się w szpitalu. Prawdopodobnie pod koniec tego tygodnia opuszczą lecznicę.
Przeczytaj także:Eksplozja budynku przy ul. Grudziądzkiej w Bydgoszczy. Są poszkodowani [wideo]
Kolejnych 18 lokatorów zostało rannych.
Strażak też ranny
Mogło być znacznie gorzej. W momencie wybuchu stropowe belki tak się ustawiły, że uchroniły mieszkańców lokalu, w którym doszło do eksplozji, przed zmiażdżeniem. Jeden ze strażaków trafił do szpitala. Spadły na niego kawałki betonu.
Ewakuowani, na czas akcji ratowniczej, czekali w podstawionym autobusie.
Decyzja: wyburzyć!
Po eksplozji trzeba było odciąć część dachu i zburzyć ścianę szczytową budynku, bo w przeciwnym razie dom mógł się zawalić. Lokatorzy myśleli, że nikt z nich nie będzie mógł wrócić do swojego mieszkania.
Wiadomości z Bydgoszczy
Okazało się jednak, że tylko dwie rodziny nie mogą tu znowu zamieszkać (pozostali wrócili do mieszkań po południu). - Jedna to para, która nadal przebywa w szpitalu. Gdy go opuści, będzie mogła zamieszkiwać w lokum tymczasowym przy ulicy Zygmunta Augusta - mówi Adam Ferek, dyrektor Miejskiego Centrum Zarządzania Kryzysowego. - Druga rodzina już tam przebywa.
Poszkodowani pomieszkają tu do momentu, aż sami znajdą sobie inne mieszkanie albo właściciel kamienicy przy ul. Grudziądzkiej im je zapewni.
Pod kreską
Ile kosztowała piątkowa akcja? Ze wstępnych wyliczeń wynika, że 12300 złotych. Koszt rozbiórki budynku powinien zostać pokryty przez właściciela posesji, w której doszło do wybuchu.
To osoba prywatna. Twierdzi, że nie ma na to pieniędzy, bo lokatorzy zalegają jej z opłatami. - Prawdopodobnie więc sprawa o odzyskanie funduszy, jakie wydało na tę akcję miasto, znajdzie finał w sądzie - usłyszeliśmy w centrum zarządzania kryzysowego.
Czytaj e-wydanie »